Podczas ostatnich ligowych spotkań Lecha czy pierwszoligowej Warty piłkarze mieli problemy ze skaczącą piłką - nawierzchnia boiska na arenie Euro była bowiem w tragicznym stanie. Mistrzowie Polski już 17 lutego, po długiej i ostrej zimie, musieli na tym boisku grać ze Sportingiem Braga w 1/16 finału Ligi Europejskiej, a trzy dni później z Polonią Warszawa - wtedy mocno zryli boisko. Później Lech grał tu jeszcze spotkania z Widzewem Łódź i Jagiellonią Białystok, a Warta - z GKS-em Katowice. Piłkarze obu poznańskich klubów podkreślali konieczność wymiany nawierzchni. Tak też się stało - tydzień temu stara murawa została zdarta, a dziś leży już nowa. Trawa jednak raczej nie zdąży się odpowiednio dobrze ukorzenić przed końcem tego tygodnia - w znacznie lepszym stanie powinna być dopiero na zaplanowany na 16 kwietnia szlagier Lecha z Legią Warszawa. Aby znów nie gniła, zajmująca się jej wymianą firma Greenboss wykopała otwory w miejscach najbardziej zacienionych. Woda nie powinna się więc pod spodem gromadzić. W piątek na nowej murawie Lech zagra ze Śląskiem Wrocław, a w sobotę w pierwszej lidze Warta z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. To już piąta wymiana trawa na Stadionie Miejskim w Poznaniu w ostatnich kilkunastu miesiącach. Niewykluczone, że po sezonie dojdzie do kolejnej, ale już razem z całym podłożem, które na zacienionym boisku nie sprzyja procesowi wegetacji trawy.