Szkoleniowiec Lecha zdawał sobie sprawę, że jego zespół nie rozegrał wielkiego spotkania. - Naszym celem było awansować. Cel zrealizowaliśmy i tylko to się liczy. Nie ukrywam, że mecz był bardzo ciężki. Chcieliśmy go wygrać, ale nie mieliśmy atrybutów, jeśli chodzi o atak - oceniał na gorąco trener mistrza Polski. Zieliński dodał, że trener Biessonow niczym go nie zaskoczył jeśli chodzi o ustawienie drużyny. - Ani ustawieniem ani składem. Znautralizowaliśmy Denisowa i Konopliankę na ich lewej stronie, świetnie zrobili to Marcin Kikut z Grześkiem Wojtkowiakiem. Konoplianka oddał w pierwszej połowie dwa groźne strzały, ale w drugiej już nie istniał. Denisow skupił się na wyrzucaniu piłki z autu i w tym był najgroźniejszy - analizował Zieliński. Trener Lecha stwierdził tez, że nie można wygrywać co mecz po 5-0 - nawiązał tu do ostatniego ligowego triumfu z Cracovią. - Zwłaszcza w takich starciach najważniejszy jest efekt końcowy, a nie sam wynik - przyznał. Mecz charakteryzował się często walką w powietrzu i stosunkowo rzadką grą po trawie. - Na tej murawie nie da się grać dołem, dlatego tak wyszło z samego meczu, że i my i oni staraliśmy się wygrać bój w powietrzu - mówi. Zieliński zaznaczył, że w fazie grupowej jego zespół będzie mocniejszy. - Dojdą zawodnicy, którzy pauzowali za kartki, leczyli kontuzje lub nie byli zgłoszeni. No i pójdziemy w przód jeśli chodzi o sam trening. Może też coś się wydarzy w końcówce okienka transferowego - mówił. Lech będzie chciał awansować do wiosennych zmagań w Lidze Europejskiej, ale będzie to niezwykle trudne zadanie. - Każdy ma taki cel, my też go będziemy chcieli zrealizować. Pytanie tylko, czy będziemy w stanie - opowiadał i odpierał zarzuty, że Lech wyeliminował mocniejszego rywala od Sparty Praga, z która przegrał w Lidze Mistrzów. - Wszyscy oceniają Spartę przez pryzmat meczów z Żyliną. Tyle że w pierwszym meczu z nimi Sparta grała bez Wilfrieda, Matejovsky'ego, Sionki i Klaudrubsky'ego, a w drugim bez środkowych obrońców. Zrobiliśmy wielką robotę dla Żyliny. Ja uważam, że to ten sam poziom, a co nie udało się nam ze Spartą, udało się z Dnipro - zakończył mocno przeżywający jeszcze mecz trener Lecha. Andrzej Grupa, Poznań