W wywiadzie dla francuskiej telewizji Canal+ kapitan "Trójkolorowych" stwierdził jednak, że Marco Materazzi sprowokował go, używając "bardzo ostrych słów". - Chciałbym prosić o przebaczenie wszystkie dzieci, które to oglądały. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia - tak Zinedine Zidane odniósł do incydentu ze 109. minuty spotkania finałowego. Za uderzenie głową w klatkę piersiową Materazziego, Francuz otrzymał czerwoną kartkę i osłabił swój zespół. Podopieczni Raymonda Domenecha ostatecznie przegrali z Włochami w serii rzutów karnych. - Chcę być otwarty i szczery w tej sprawie, bo sytuację tę widziało dwa lub trzy miliardy telewidzów i wiele milionów dzieci - dodał Zidane. Zapytany, co dokładnie powiedział mu Materazzi, francuski piłkarz odpowiedział, że to było "bardzo osobiste i dotyczyło jego matki oraz siostry". - Starałem się go nie słuchać, ale on to powtórzył trzy razy. Wolałbym otrzymać potężny cios w twarz niż słuchać tego - powiedział Zidane. Francuz zaznaczył, że nie żałuje uderzenia Materazziego, które doprowadziło do wyrzucenia go z boiska. - To oznaczałoby, że akceptuję jego słowa - zaznaczył zawodnik. Zidane zaprzeczył jakoby Materazzi nazwał go "islamskim terrorystą". Wieloletni kapitan reprezentacji Francji, który w finale po raz ostatni założył koszulkę drużyny narodowej, urodził się w Marsylii, ale jego rodzice są emigrantami algierskimi. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Zidane udzielał wywiadu Canal Plus, włoska "La Gazzetta dello Sport" umieściła na stronie internetowej wypowiedź Materazziego na temat incydentu. Włoch przyznał, że obraził Zidane'a, ale nie chciał mówić o szczegółach. - Nie powiedziałem nic na tle rasistowskim, religijnym czy politycznym. Nie mówiłem też nic o jego matce. Ja straciłem matkę mając 15 lat i ciągle jestem wzruszony, kiedy o niej mówię. Nie wiedziałem, że matka Zidane'a jest w szpitalu. Życzę jej wszystkiego najlepszego - wyznał Materazzi.