"Biało-czerwoni" przegrali w poniedziałek z Australijczykami 1:3 i stracili szanse na pierwsze miejsce w grupie. To oznacza, że w ćwierćfinale spotkają się prawdopodobnie z Rosjanami lub Brazylijczykami. "Spotkanie z Australią to dramat polskiego zespołu, który pokazał rywalom, że wcale nie należy się go bać. Takie mecze, a szczególnie porażki, zostawiają ślad w psychice. Trener Andrea Anastasi ma dwa dni, by odbudować zawodników, stworzyć na nowo prawdziwą drużynę, która w ćwierćfinale zagra na swoim poziomie" - powiedział Zarzycki. Jego zdaniem, kłopoty Polaków nie wynikały z dyspozycji fizycznej. "Nie zauważyłem, by któryś z naszych siatkarzy skakał niżej lub atakował lżej niż w poprzednich spotkaniach. To raczej kwestia psychiki. Z wyjątkiem meczu z Włochami, w którym to jednak przeciwnik ułatwił nam zadanie, Polacy nie radzą sobie w trudnych sytuacjach. Dziś wyglądali na zdziwionych, że Australijczycy stawiają im opór, że walczą, że bronią ich ataki" - dodał mistrz olimpijski z Montrealu (1976). Jak podkreślił, szczególnie zaniepokoił go czwarty set. "Miałem wrażenie, że Polacy po zwycięstwie w trzeciej partii zyskali przekonanie, że mecz się odwrócił i dalej sam się wygra. W czwartym secie długo trwała równa walka i w końcówce zamiast udowodnić swoją wyższość zostali rozbici. Ostatni punkt, zdobyty przez Australię z zagrywki, był jak nokaut" - przyznał. "Nie podobało mi się podejście do gry. Lewą ręką dziś na igrzyskach nie pokona się żadnego rywala" - zaznaczył. Według mistrza świata z 1974 roku, lepiej by było, gdyby w ćwierćfinale Polska trafiła na Brazylię. "Chyba w obecnej sytuacji byłby to wygodniejszy rywal. W tym sezonie Polacy wygrali cztery z pięciu meczów z Canarinhos, wyraźnie znaleźli na nich sposób. Poza tym to zespół bardziej przewidywalny niż Rosja, nie mający tak szczelnego bloku. Sborna prezentuje wschodni styl, bazuje na sile i zagrywce. Jak serwis Rosjanom "siedzi", to są w stanie zniszczyć każdego przeciwnika, nawet, gdy nie prezentują wielkiej formy" - ocenił Zarzycki. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!