"Chciałbym bardzo podziękować za to, że jesteście tutaj ze mną, że przybyliście tak licznie i że trzymaliście za mnie kciuki podczas startu. Za to wszystko wam dziękuję" - powiedział w krótkim wystąpieniu Bródka, który do rodzinnych Domaniewic dotarł w poniedziałek późnym wieczorem. Autokar, którym przyjechał panczenista, był eskortowany przez jadące na sygnale wozy strażackie i policję. Do hali Bródka został wprowadzony przez strażaków, którzy drogę na scenę musieli mu torować wśród rozentuzjazmowanego tłumu. Hala udekorowana była transparentami z wizerunkiem Bródki i napisami wychwalającymi jego osiągnięcia sportowe. "Zmienić tej tradycji nikt nie jest w stanie, Zbyszek jest najlepszy i niech tak pozostanie" - głosiło jedno z haseł. Oprócz oficjalnych wystąpień licznie przybyłych przedstawicieli władz lokalnych i wojewódzkich, parlamentarzystów i innych oficjeli na Bródkę czekał również bogaty program artystyczny. "Choć w Domaniewicach lodowiska nie ma, to na torze w Soczi nie zjadła cię trema" - śpiewał m.in. zespół ludowy "Kalina". Większość uroczystości odbyła się jednak bez udziału Bródki, który kilka minut po przyjeździe opuścił halę, bo musiał chociaż chwilę odpocząć. Po powrocie przyznał, że o wiele trudniej jest przeżyć cały dzień w świetle kamer i w otoczeniu mediów, niż zdobyć medal olimpijski. "Chciałbym wam życzyć miłej zabawy i przeprosić za to, że nie mogę celebrować z wami tego święta. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie" - powiedział zmęczony panczenista. Zanim jednak definitywnie opuścił halę, podziękował jeszcze swojemu pierwszemu trenerowi Mieczysławowi Szymajdzie, dzięki któremu rozpoczął przygodę z łyżwiarstwem. "Na jego ręce przekazuję pamiątkowy medalion - srebrną monetę z łyżwiarzem przywiezioną z igrzysk w Soczi" - powiedział Bródka. Po jego wyjściu uczestnikom uroczystości na osłodę pozostały m.in. wyjątkowe cukierki - krówki zapakowane w papierki z wizerunkiem Zbigniewa Bródki, który w Soczi zdobył złoty medal w wyścigu na 1500 m i został pierwszym polskim mistrzem olimpijskim w łyżwiarstwie szybkim. Wywalczył także olimpijski brąz w rywalizacji drużynowej. 29-letni Bródka jest zawodowym strażakiem. W jednostce ratowniczo-gaśniczej PSP w Łowiczu pracuje od czterech lat. Obecnie jest oddelegowany do Centralnej Szkoły PSP w Częstochowie, gdzie przechodzi kurs, który pozwoli mu awansować ze stopnia sekcyjnego do stopnia aspiranta.