To pierwszy indywidualny medal w karierze 28-letniego zawodnika AZS AWF Kraków, który był szósty w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Wcześniej na podium wielkich imprez stanął tylko wraz z kolegami z drużyny. Zawrotniak drogę do czołowej czwórki rozpoczął od pojedynku z Litwinem Tomasem Krasikovasem, którego pokonał 15:6. W 1/16 finału stoczył zaciętą walkę z Niemcem Christopha Kneipem i choć prowadził od początku, to wygrał tylko 13:12. Następnie zwyciężył Portugalczyka Pedro Arede 15:10, a w ćwierćfinale okazał się lepszy - 15:13 - od Włocha Alfredo Roty, choć przegrywał 6:10. W półfinale na jego drodze stanął Lucenay. W rankingu światowym rywal plasuje się obecnie 16 miejsc wyżej (47. pozycja wobec 63. Polaka) i to znalazło potwierdzenie na planszy. Francuz był w poniedziałek nie do pokonania, gdyż sięgnął po złoty medal. "W zdobyciu medalu pomogło mi trochę szczęście, ale... w eliminacjach grupowych. Przegrałem jedną walkę z mniej znanym zawodnikiem i dlatego w grupie byłem drugi, za Niemcem Joergiem Fiedlerem, który startował jako lider światowego rankingu. Jednak jego drabinka w turnieju głównym okazała sie dużo trudniejsza od mojej, o czym świadczy fakt, że nie wszedł już do "32"" - powiedział Zawrotniak, który krótko opisał poszczególne pojedynki: "Litwina Krasikovasa znam bardzo dobrze i wygrałem z nim dość pewnie. Z Niemcem Kneipem walka była niesłychane wyrównana, ale nigdy z nim nie przegrałem, więc tradycji stało się zadość i tym razem. Portugalczyk Arede na tym etapie rywalizacji to +prezent+. Co prawda odnowił mi się w tym pojedynku uraz kostki, ale dzięki pomocy masażystów nie czułem żadnego dyskomfortu. Później trafiłem na 35-letniego już Włocha Rotę, którego darzę wielkim szacunkiem. Na początku przegrywałem, ale wykorzystałem fakt, że jestem dużo młodszy i miałem więcej sił. W końcówce on całkiem "spuchł"". I kontynuował: "W półfinale był Lucenay, który w Lipsku prezentował się wyśmienicie. Przed rokiem w ME pokonałem go, a teraz nie mogłem znaleźć na niego sposobu. I tak zostałem medalistą mistrzostw Europy. Zrealizowałem cel, bo przed tym sezonem założyłem, że do sukcesów w drużynie trzeba coś dołożyć indywidualnie". Trzecie miejsce jest zdecydowanie najlepszym rezultatem Zawrotniaka w tym roku. Wcześniej spisywał się słabo - w zawodach Pucharu Świata najlepiej zaprezentował się w styczniu, kiedy zajął 11. pozycję w Dausze. "Po igrzyskach w Pekinie i srebrnym medalu w drużynie nie mogłem wrócić do wysokiej dyspozycji. Musiałem wiele spraw poukładać na nowo. W tym sezonie dodatkowo przyplątały się kontuzje i do ME szło jak po grudzie. Jednak ostatnie półtora miesiąca ciężkich treningów pokazało, że forma idzie w górę. Ale nie chwaliłem się nią za bardzo, w myśl hasła, że ciszej jedziesz, dalej zajedziesz. Cieszę się ogromnie" - dodał Zawrotniak, któremu jako jedna z pierwszych gratulowała żona Beata, również startująca w ME. "Twierdzenie, że bliscy na trybunach przynoszą pecha to zabobony. W tenisie często rodzina wspiera zawodników, a oni odnoszą wielkie sukcesy. To moje pierwsze ME w roli męża i od razu medal. Pewnie trochę w tym zasługi Beaty. Zresztą wczoraj cieszyłem się z jej niezłego występu, bo w turnieju szpadzistek była 13" - zakończył polski szermierz. Zawrotniak jako drugim z reprezentantów Polski, który stanął na podium w Lipsku. W niedzielę srebro w rywalizacji szpadzistek wywalczyła Magdalena Piekarska (AZS AWF Warszawa). Łącznie w historii występów w ME polscy szermierze zdobyli dotąd 67 medali. Na ten dorobek składa się 15 złotych, 19 srebrnych i 33 brązowe (indywidualnie - 37 medali, w tym 9 złotych, 7 srebrnych i 21 brązowych; drużynowo - 30; 6-12-12). Wyniki: ćwierćfinały Jean-Michel Lucenay (Francja) - Matteo Tagliariol (Włochy) 15:12 Radosław Zawrotniak (Polska) - Alfredo Rota (Włochy) 15:13 Paweł Suchow (Rosja) - Gauthier Grumier (Francja) 15:13 Gabor Boczko (Węgry) - Max Heinzer (Szwajcaria) 15:10 półfinały Lucenay - Zawrotniak 15:11 Boczko - Suchow 15:9 finał Lucenay - Boczko 15:11 kolejność: 1. Lucenay, 2. Boczko, 3. Zawrotniak, Suchow, 5. Grumier, 6. Rota, 7. Tagliariol, 8. Heinzer miejsca pozostałych Polaków: 20. Robert Andrzejuk (AZS AWF Wrocław), 29. Krzysztof Mikołajczak (St. Szerm. Legia Warszawa), 49. Tomasz Motyka (AZS AWF Wrocław).