Szczególnie wzburzyła go sytuacja z końcówki drugiego seta niedzielnego meczu Agnieszka Radwańska - Yanina Wickmayer, kiedy nasza zawodniczka prowadziła 6:1, 4:3 i 40:15 przy podaniu rywalki. - Wtedy powinno być 5:3 dla Iśki, ale sędziowie nie wywołali ewidentnego podwójnego błędu serwisowego Belgijki - powiedział. Polka mecz przegrała w trzech setach, później w swoim pojedynku z Kirsten Flipkens gorsza była Marta Domachowska, więc zwycięstwo debla Klaudia Jans, Alicja Rosolska, było tylko na otarcie łez. Yanina Wickmayer w meczu z Agnieszką Radwańską dawała jasno do zrozumienia, że nie zgadza się z orzeczeniami sędziów liniowych. - Sędziowie mylili się w obie strony. Pal sześć, że mylili się w końcówce , bo wtedy były nerwy i pomyłki były równo w dwie strony. Mi chodzi o błąd z drugiego seta. Wszyscy go widzieliśmy, bo był duży. To nie był centymetr czy dwa, nikt nawet nie brałby w takim wypadku challenge'u. To był po prostu ewidentny aut, ogromny jak telefon komórkowy Nokia E51, jeśli ktoś chce sobie sprawdzić - obrazowo przedstawił sytuację Wiktorowski. - Widziała go cała nasza ławka, połowa trybun, tylko kolega, który siedział na linii serwisowej nie zwrócił na to uwagi. Sędzia na stołu konsekwentnie natomiast trzymała stronę liniowych. Ona chyba ani razu nie zakwestionowała ich decyzji. Sędziowie wyznają różne zasady, jedni "stołkowi" sędziują, inni skupiają się na tym, co mówią liniowi, ewentualnie podejmują decyzję tylko w przypadku najbliższych linii, a to była spora odległość od niej - dodał. W przypadku Wickmayer pojawia się jeszcze problem błędu stóp przy serwisie. - Wickmayer robi błąd stóp od zawsze, przynajmniej trzy, cztery razy w meczu. Liniowy musi mieć wiadomo co, żeby ten błąd wywołać. Jak było widać bardziej im szło wywoływanie błędu stóp Alicji Rosolskiej niż Yaniny. Błąd stóp jest takim samym błędem jak siatka, aut, czy podwójny błąd serwisowy i to powinno być egzekwowane. Wojciech Fibak kiedyś stwierdził, że w decydujących momentach nie powinno się go wywoływać. - To na dobrą sprawę można wejść w linię serwisową i podawać. Jeżeli Wickmayer popełnia błąd stóp, oznacza to, że wkłada cały ciężar ciała w uderzenie i wtedy zdarza jej się dotknąć stopą linii. Gdy jej ktoś wywoła błąd, to automatycznie musi stanąć 20 centymetrów dalej albo nie zaangażować tyle ciężaru przy serwisie. Co w takim razie zrobić, żeby sędziowanie się poprawiło, bo to przecież nie jest problem, który pojawił się tylko w czasie meczu w Bydgoszczy? - Trzeba być skoncentrowanym i odważnym w podejmowaniu decyzji. Jeżeli mam piłkę zewnętrzną, która jest autowa, to krzyczę aut, a nie zastanawiam się i potem wstydzę się przyznać do błędu. Nie wierzę, że w przypadku sytuacji z Wickmayer, facet tego nie widział, chyba że miał zamknięte oczy albo patrzył się gdzie indziej, bo to naprawdę był ogromny aut. Jeżeli chodzi o błąd stóp, to trzeba po prostu podjąć decyzję. Przyjęte zostało, że to jest taki śmieszny błąd, a to jest błąd jak każdy inny, tylko trzeba mieć odwagę, żeby podnieść rękę i go wywołać. CZYTAJ TAKŻE Równie dobrze mogło być 3-1 dla Polski Radwańska: Zabrakło jednej piłki Porażki Isi i Marty. Belgia zwycięska Mecz niewykorzystanych szans