Na szczęście mamy futbol, taki niby przaśny, bo ligowy. Ale jak popatrzyłem wczoraj na mecz Lecha z Wisłą - Formuła 1 może zjeżdżać do zajezdni. Bajka. Cudne gole. Walka. Doping. Dramaturgia. Zaczynam nawet żałować, że Smuda nie jest trenerem kadry. I tak byśmy odpadli z EURO, ale po kilku niezwykłych widowiskach (gdy po sobotnim meczu z Finami spodziewam się tylko jednego - nudy i dłużyzny). Nie wiem co takiego dzieje się w tym Poznaniu, ale powinni tam podnieść ceny biletów - jak za towar pierwszej klasy. Każdy gość czuje się naprawdę dobrze ugoszczony, bo może sobie goli nastrzelać, ale przecież i gospodarze nie próżnują. No i wprowadzają najnowsze rozwiązania taktyczne, czego dowodem to iż obrońca Marcin Wasilewski jest najlepszym strzelcem nie tylko klubu, ale całej ligi - Boże, może wystawiać go od razu do ataku? Mówiąc szczerze potwierdza to tylko iż futbol się rozwija, a boczni obrońcy (Wasilewski, Błaszczykowski, Edson etc.) stają się skrzydłowymi. Nie chce mi się robić tu taktycznego wykładu, ale piłka (ta dobra) toczy się według systemu znanego od lat 30. poprzedniego stulecia (Arsenal) i nazywanego "WM". Otóż w tym "W" jest w podstawie miejsce tylko dla dwóch defensorów, a trzech kolejnych czyści teren wyżej, znaczy się w środku pola. I tak samo z "M": czterech skrzydłowych (obecni obrońcy i skrajni pomocnicy) i jeden mocny środkowy, dobrze jeśli wysoki w typie Croucha. Na przykładzie Lecha i Wisły (wielki podziw za walkę do końca) można to śledzić idealnie. No i cieszyć się (ja podwójnie, bo wykrakałem przed tygodniem), że niejaki Arboleda zakończył (strzałem "z brzucha") karierę Bełchatowa, tu i ówdzie uważanego za boski. Ludzie, skład sobie przeczytajcie... Skład papy i desek... No dobra, jeszcze jakiś żarcik na koniec. Więc będzie o tych gumach Kubicy, a może tak bardziej ogólnie o gumach. Czy wiecie, że każda guma ma swój numer seryjny? Nie zauważyliście? Bo nie rozwijacie do końca. Paweł Zarzeczny "Dziennik"