Zamiast cieszyć się z uroków wakacji, siedzimy w domu i psioczmy na deszcz. Choć ja akurat przezornie uciekłem przed tym smutnym lipcem na południe, na Rodos, gdzie żar leje się z nieba. A mnie żal zwyczajnie urlopowiczów nad Bałtykiem i na Mazurach. Ale nie tylko ten lipiec daje nam zdrowo w kość. Chciałoby się rzec popalić, ale to akurat nijak ma się do mokrego, chłodnego, wietrznego polskiego lata. Lipiec więc nas nie rozpieszcza. I nie tylko o wakacyjny miesiąc tu chodzi. Bo chodzi również o chodziarza-ministra sportu Lipca Tomasza, który właśnie schodzi ze sceny i zejść jakoś nie może. Siłą go widać muszą z niej zepchnąć. Chodziarz wychodził sobie posadę ministra, choć kompetencji nie miał ku temu żadnych. Ale czy chodziarz może mieć kompetencje? Ten na Woronicza też nie ma, a stołka się trzyma. I sportu mamy w publicznej TV co niemiara, chodu znaczy. Marsz na Rynek, Korzeniowski, marsz. A skoro o chodzie mowa, to mój kolega Ptyś, dziennikarz zwyczajny, pojechał kiedyś dorobić na saksy do Ameryki. Niczym konkretnym tam zająć się nie mógł (kompetencje, a właściwie ich brak) to wziął się za chodziarstwo. I tak chodził, że aż wychodził sobie miejsce w reprezentacji USA. Mało tego, przeszedł się nawet w tejże reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. I tyle go było widać. Ptyś ośmieszył ten chód, zwany szumnie sportem do końca. No, prawie do końca. Bo dalej zaszedł w tym Lipiec. Bez jakichkolwiek kwalifikacji, ale dzięki wsparciu Ireny Szewińskiej, która poparła w wyborach Kaczyńskiego, zaszedł pan Tomasz w ministry. I bałaganu wielkiego w tym sporcie narobił. Piłki nożnej, jak to chodziarz, nigdy nie lubił i od niej zaczął swoje nieudolne porządki. Chciał wymieść Listkiewicza z PZPN, skasować ligę, zakazać gry reprezentacji, wymazać nasz futbol z Europy. Był od początku przeciwko Euro. Twierdził, że Polsce nikt nie przyzna organizacji mistrzostw 2012. Nie umiał się absolutnie znaleźć w piłkarskiej rzeczywistości. Gdy tylko jednak koniunktura się odwróciła, minister zmienił kierunek marszu. Jego ludzie z COS również. Znaleźli się znakomicie. Odkryci przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. No, ale na szczęście lipiec ma to do siebie, że jak każdy miesiąc szybko przemija. I ten wkrótce też pójdzie w zapomnienie. Paweł Zarzeczny, Rodos