Nie jest ważne kto będzie trenerem tej kadry (choć notowania Leo po Groningen i Erewaniu mam nadzieję powrócą do realnych wartości), bo piłkarze nasi to obraz nędzy i rozpaczy. Artek znów puścił coś, co leciało metr od słupka i z daleka. Za rozgrywanie brali się Lewandowski z Dudką, choć żaden nie ma o tym pojęcia. Krzynówek spuchł po dwóch kwadransach, Wasilewski po godzinie, a Błaszczykowski nadal nie umie oderwać się od ziemi. Bronowicki nie potrafi dośrodkowywać (ale gdzie się miał zresztą nauczyć, jak Legia wszystko odpuszcza?). Żurawski to się najwyżej na procesy nadaje (i też przegra), Saganowski do drugiej ligi, a Bąk na rentę (może być ewentualnie emerytura pomostowa). Wiślacy - widać po dawnym graczu Sobolewskim, nieprzypadkowo walczyli w lidze o ósme miejsce. Listkiewicz powziął plan (i go już zdradził), żeby w przypadku nieudanych eliminacji (bo trudno liczyć na wygrane w Belgradzie i Lizbonie, ale będę się modlić) należy postawić na młodego polskiego trenera - czy myślał on o Dziekanowskim? Ja sadzę, że tu trener żaden nie pomoże i może być tylko gorzej. No, ale niech głupi nie tracą nadziei. Zresztą - często to sobie powtarzam - dlaczego głupi żyją dłużej? Bo się nie martwią na zapas! Zatem i my się nie martwmy, idą wakacje, odpocznijmy od tych gości, co to kaleczą piłkę, a zresztą na Euro i tak awansujemy. Za pięć lat. Jako gospodarz. Wszelako ze środowego wieczoru najbardziej rozbawili mnie nie piłkarze, a sponsor. Mianowicie zaprosił swych gości - przed spotkaniem, a jakże - na "bankiet i świętowanie zwycięstwa". Przezornie nie uprzedził, że chodziło o zwycięstwo Armenii. Paweł Zarzeczny