Na przykład pan o nazwisku Murzyn rządzi kolejką na Gubałówkę, a właściwie to ją kasuje. Bo wciąż nie może dogadać się z grupą górali, przez których łąki biegnie trasa narciarska. Panie Murzyn, zapłać pan tym ludziom myto, do cholery, jak to jest w zwyczaju od średniowiecza, no i żebyśmy pana już nie musieli nigdy słuchać i oglądać. Zwłaszcza, że ta Gubałówka ostatnio modna się zrobiła. Te sylwestry z ciupagami na głowach i z nożami w brzuchu, takich atrakcji nigdzie w Polsce nie ma! Inny Murzyn, który mnie zdenerwował, ale już taki zupełnie czarniutki i nie z Zakopca, tylko z Kamerunu, pozarażał na pęczki polskie dziewczyny. Hm, pewnie to nawet nie jego wina, tylko tych idiotek, którym najwyraźniej za mało było w sklepie czekolady. I którym za mało było też rad mamusi, która wyraźnie mówiła, że nogi rozkłada się po ślubie dopiero! No, ale wyszło u tych kobiet umiłowanie poezji zapewne, bo ten nosiciel był ponoć utalentowanym poetą. Wyobrażam więc sobie taki wieczór kameruńskich wierszy, poprzedzający kameruńsko-polskie zbliżenie: Bumba bamba bamba edoke edoke maloke chodź, to cię złoję jak kogucik kwokę! Gdyby ten Kameruńczyk zarażał hifem w Libii, byłby już skazany na śmierć, jak te bułgarskie pielęgniarki, które nie zmieniały strzykawek... Ale w Polsce włos z głowy mu nie spadnie, dostanie wikt i opierunek w pierdlu, gdzie zarażać będzie dalej, bo i tam w cenie bywa i dobry kogucik, no i poezja. Bo Polska to kraj gościnny od wieków i jak śpiewa Szymon - lubi być dymana. Może to i wulgarne co on śpiewa, a ja piszę, ale niestety prawdziwe. I trzeba dać świadectwo. A trzeci Murzyn, który mnie w styczniu wkurzył, to Olisadebe. Nieskromnie mówiąc jam to zrobił z niego Polaka (w "Super Expressie"), grubo przed Bońkiem, bo zachwyciłem się jak ta chudzina w pojedynkę ograła Wisełkę w Krakowie. Potem nawet nie żałowałem, bo grał jak młody Bóg, choć już w "Przeglądzie" napisałem kiedyś do niego list: "Weź się chłopie do roboty!". Nie wziął do dzisiaj, leń patentowany i oto czytam, że najgorszy zespół w Grecji chce oddać go za czapkę śliwek. Tyle że takich idiotów tam brak (albo śliwek, co wychodzi na jedno). Nie wiem, co powinni zrobić teraz nasi polscy Murzyni, żeby odzyskać moją sympatię. Tak sobie jednak nieśmiało myślę, że najprościej jakby wrócili do Afryki. Paweł Zarzeczny