Dawniej byłby to powód do strajków pewnie, tymczasem dziś - dla mnie przynajmniej - jest to powód do niesłychanej radości. Jesteśmy bowiem krajem, gdzie chleb jest zapewne najtańszy, a zarazem najbardziej marnowany. Całkiem wbrew Cyprianowi Kamilowi Norwidowi, który z oddali, z Francji, napisał chyba swoje cztery najpiękniejsze linijki: "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba Podnoszą z ziemi przez uszanowanie Dla darów Nieba.... Tęskno mi, Panie..." Ja chciałbym płacić za chleb i za mąkę więcej, i przestać się oszukiwać, że rosnąca cena chleba powoduje inflację, albo spowoduje galopujący wzrost innych cen. To ekonomiczna "samospełniająca się przepowiednia", bezpodstawna. Mąka musi być droga, chleb, kartofle, woda, prąd, jajka, cukier, benzyna, drewno, węgiel i tysiąc innych rzeczy, żebyśmy wreszcie przestali być krajem marnotrawców. Kto mieszkał kiedyś na tak zwanym "Zachodzie" wie o co chodzi. Czas zacząć oszczędzać. A i kruszynę chleba, podnosić z ziemi przez ucałowanie... A jak ktoś nie wie po co, to podpowiadam - na starość. Paweł Zarzeczny P.S. Wczoraj napisał mi maila kolega, protestując - że Amisze używają jednak urządzeń mechanicznych, mianowicie komórek i aut, a to za zgodą swych szefów - w celach biznesowych. I zakończył przepięknie: dziś prawdziwych Amiszów już nie ma! Zatem w swoim dekalogu "Jak nie dać się nagrać" Amiszy wymieniam na Waldka Pawlaka. Jeżeli będziesz mruczał pod nosem jak on, na okrągło i na ogół bez ładu i składu, mogą cię nagrywać kilkanaście lat, a i tak nikt nie połapie się o co ci właściwie chodzi. No i możesz - jako bonus - zostać kilka razy premierem:) Nawet i niezadługo...