Ale czekać wcale nie zamierza. Jako pierwsze i przed terminem ruszyły się urlopować pielęgniarki, które ze śpiworami i namiotami zainstalowały się w najlepszym spacerowym miejscu Warszawy, mianowicie przy Łazienkach. Ponieważ im jednak nudno chyba, już doprosiły na imprę chłopaków ze Śląska (ci to fedrują!), a zważywszy na ich rewolucyjne zamiary - ja bym nie zapominał o marynarzach z Kronsztadu, a ewentualnie i o krążowniku "Aurora". Ktoś musi dać sygnał, żeby Kaczyńskiemu popędzić Busia. I żebyśmy wszyscy mogli mieć zawsze wakacje. No, istnieją szczęściarze, co już tak mają - i teraz będzie na poważnie. Kiedy mnie ktoś pyta kiedy mam urlop odpowiadam niezmiennie: ja mam cały rok urlop. Wszystko to dzięki temu, iż wykonuję pracę którą lubię, i która jest poniekąd wiecznym dzieciństwem, przygodą, draką i radością. To właśnie ośmielam się radzić młodzieży przy wyborze kierunku kształcenia. Jeżeli nie lubimy szkoły, a jutro jest dla nas najszczęśliwszy dzień w roku - znaczy to, żeśmy głupcy i wyrośniemy na głupców. Bo normalny człowiek uczyć się pragnie całe życie i nawet niespecjalnie potrzebuje do tego nauczycieli. Jak wiadomo największy wynalazca wszech czasów Edison kompletnym był samoukiem, a wkuwał jeżdżąc z ojcem pociągami bodaj... Ja czytałem książki nawet i całe lato, a kiedy dostawałem podręczniki na nowy rok szkolny - znałem je na pamięć zanim jeszcze się zaczął. Nie znaczy to, ze szkołę kochałem - wagarowałem częściej jeszcze niż inni. Ja kochałem po prostu się uczyć i dopiąłem swego - idąc do sklepu nie interesuje mnie co ile kosztuje. I tego wszystkim życzę. Jutro rozdają świadectwa, te najnieprawdziwsze oceny naszych możliwości, talentu - to jedynie jako taka miara szkolnej dyscypliny, do której nie każdy dojrzewa. Dlatego są to oceny względne bardzo, a z całej czeredy prymusów, jaka bryluje w każdej klasie - zazwyczaj nikt ponadprzeciętny nie wyrasta. Przyszłych liderów szukać trzeba wśród dzisiejszych średniaków, co to nie tracili czasu na przedmioty głupie bądź głupio nauczane, nie przeciążali mózgu na matmie, chemii czy fizyce i nie czytali nudnych lektur. Oni w odruchu samoobronnym nie dopuścili do przedwczesnego zużycia szarych komórek - brawo, przydadzą im się później! Choćby po to, żeby nie sypiać w śpiworach na przykład na zatrutych spalinami ulicach Warszawy. No bo po co w końcu zdobywaliśmy te Mazury? Jak każdego roku część uczniów do następnej klasy nie zda. Nie uważajcie tego za dramat wcale, a króciutką tylko, regeneracyjną przerwę. Pięknie wyjaśnił mi to pewien uczeń, a właściwie to swojej mamie - że właśnie oblał. Rzekł tak: "Człowiek i tak uczy się całe życie, więc ten jeden stracony rok specjalnie nie stanowi". No proszę! Nawet głupi potrafi być czasem mądry! Pytanie tylko czy mama zrozumie, a tata nie poszuka paska... Paweł Zarzeczny