Maciej Skorża chciał sprawdzić testowanego golkipera w meczu Pucharu Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. To jednak nie będzie możliwe ze względów formalnych. - Nie może grać, bo nie został zgłoszony do rozgrywek. Musimy wobec tego urządzić grę wewnętrzną i sprawdzić go w ten sposób - przyznaje Kazimierski. - Interesuje nas przede wszystkim pozyskanie bramkarza, który byłby poważnym konkurentem dla Mariusza Pawełka - zaznaczył trener. Tymczasem sztabowi szkoleniowemu trudno ocenić, w jakiej formie jest teraz Małkowski, bo od dawna nie grał. Trener przyznał, że nie było nawet sensu oglądać kaset wideo z jego dawnymi meczami, bo nie byłoby to miarodajne. - Jednak będziemy rozważać jego przydatność do zespołu. Na pewno jest doświadczonym zawodnikiem. Spędził za granicą sporo czasu, choć wielkiej kariery tam nie zrobił. - Zobaczymy jak się potoczy dalej sprawa Marcina Juszczyka. Jego kontrakt kończy się w grudniu - zauważa Kazimierski. Chęć pozyskania Juszczyka w te wakacje zgłosiła Odra Wodzisław, ale w ostatniej chwili Wisła zablokowała ten transfer i bramkarz wrócił do Krakowa. - Jakoś trzeba rozwiązać tę naszą sytuację z bramkarzami, bo nie może być tak, że będzie ich w drużynie czterech. Sam Małkowski przyznaje, że do Polski wrócił ze względów osobistych. - Z żoną zdecydowaliśmy, że wracamy do Polski. Niedawno urodziło nam się drugie dziecko. - Jeżeli Wiśle moja aktualna dyspozycja będzie pasować, to siadamy do rozmów. Jestem w niezłym dla bramkarza wieku, mając 30-tkę, parę lat jeszcze można pograć - ocenił Małkowski. - Spędziłem w Szkocji trzy lata. Pierwsze półtora roku grałem w Hibernian, potem zostałem wypożyczony na 8 ostatnich kolejek do Gretny, z którą awansowaliśmy do pierwszej ligi. Ostatni sezon spędziłem w Inverness. Tam grałem najmniej, bo okazało się, że poszedłem tam jako "straszak" na pierwszego bramkarza, aby go zmotywować. Trudno mi powiedzieć, czy w Wiśle taka rola by mi odpowiadała, bo nie rozmawiałem jeszcze ze sztabem szkoleniowym na ten temat.