<a href="http://sport.interia.pl/pilka-reczna/news/orly-wenty-jada-na-me,1326464">ZOBACZ JAK POLACY ROZGROMILI RUMUNIĘ</a> Popularny "Siwy" grając we własnej hali, bo jest zawodnikiem Vive Kielce, zdobył dla kadry dwie bramki. Przyznał, że więcej oczekiwał po Rumunach. - Przegraliśmy z nimi na wyjeździe i to w sposób, który był trudny do przełknięcia. Oglądaliśmy ich ostatnie mecze, w tym ten zremisowany w Szwecji. Dlatego spodziewaliśmy się, że przeciwnik będzie bardzo mocny. Ale taki nie był, bo im nie pozwoliliśmy na wiele. Byliśmy zmobilizowani i skoncentrowani na maksa. Wszyscy grali na więcej niż 100 procent. Super mecz zagrał Michał Jurecki, świetnie bronił Sławek Szmal, a cały zespół postawił twarde warunki w obronie. Dlatego zdobywaliśmy bramki z kontr, szybko otworzyliśmy wynik i Rumunii nie mieli tu czego szukać - mówił Mateusz Jachlewski. Podkreślił też, że awans na austriackie Euro był bez porównania trudniejszy niż wcześniejsze. - W poprzednich latach był play off. Wiadomo: mecz i rewanż, my z pozycji rozstawionego, było łatwiej. Teraz gra w grupie, to nie tylko więcej grania ale i z trudnymi przeciwnikami. Najtrudniejsze były ostatnie trzy mecze. Jeszcze tydzień temu nie wiedzieliśmy przecież, czy pojedziemy do Austrii czy nie. To wystarczy za komentarz o skali trudności eliminacji - dodał reprezentacyjny skrzydłowy. - Patrząc na wynik 34:22 każdy się może zastanawiać czego my się obawialiśmy przed tym spotkaniem. Ale nie było tak łatwo - mówił Bartosz Jurecki, kołowy naszej reprezentacji. - Widzieliśmy kilka ich meczów i jeśli taka drużyna remisuje w Szwecji, to znaczy, że potrafią grać w piłkę ręczną. To drużyna nieobliczalna, jak im wejdzie parę bramek to potem jest ciężko. Dlatego od początku staraliśmy się im na to nie pozwolić. Wiedzieliśmy, że od początku musimy walczyć z kołowym i to wyeliminowaliśmy. Świetnie bronili obaj nasi bramkarze, ale najważniejsze że w obronie staliśmy razem, nie było żadnych wyskoków na przechwyty. No i konsekwencja w ataku pozycyjnym. Swoje dołożyła publiczność. Warto dla nich grać, narażać się na te siniaki, bo oni tak samo lubią piłkę ręczną jak my - mówił starszy z braci Jureckich. - Awans wywalczyliśmy w ostatniej kolejce, więc już samo to wystarczy dla określenia skali trudności. Każda drużyna była wymagająca, przed każdą musieliśmy się maksymalnie zmobilizować, może z wyjątkiem Turcji. Ale cztery zespoły cały czas, do samego końca, miały bardzo realne szanse na awans. To, że walczyliśmy o awans do samego końca wynikało też z naszej sytuacji z początku eliminacji, kiedy nie byliśmy w pełnym składzie. Ale daliśmy radę i teraz z czystym sumieniem możemy pojechać na wakacje - zakończył Bartosz Jurecki. <a href="http://sport.interia.pl/pilka-reczna/news/tluczynski-gralismy-w-osmiu,1326522">TOMASZ TŁUCZYŃSKI: GRALIŚMY W OŚMIU!</a>