- Jestem starym padlistą - oznajmił niedawno Zbigniew Boniek. Prezes PZPN zakochał się w padlu trzy lata temu we Włoszech. - W ubiegłym roku pan Zbyszek zapytał na Twitterze, gdzie można w Polsce zagrać. Jego zięć jest zawodowym graczem. Nazywa się Vicenzo Santopadre, a kiedyś był w setce najlepszych tenisistów świata - mówi Jakub Słowiński z Polskiej Federacji Padla, który promuje nowy sport w naszym kraju. Do pomocy zgłosił się także Boniek. Boniek wierzy w szybki rozwój padla Tydzień temu odbyły się w Warszawie pierwsze oficjalne Międzynarodowe Mistrzostwa Polski, a Zibi wziął udział w meczu pokazowym. Wystąpił w parze z byłym zawodnikiem Legii Tomaszem Sokołowskim. Panowie zagrali przeciwko świeżo upieczonym mistrzyniom Polski kobiet Karolinie Klim i Aleksandrze Rosolskiej, która jest siostrą najlepszej naszej deblistki Alicji Rosolskiej. Boniek jest przekonany, że padel zrobi w Polsce furorę. - Na razie grają nieliczni, ale za kilka lat będzie to kilka tysięcy osób - zapowiada prezes PZPN. - Mistrzostwa były dużym sukcesem. Wzięła w nich udział rekordowa liczba graczy, prawie 100 osób - podkreśla Słowiński. Zawody trwały trzy dni. Padliści rywalizowali w kategorii open, w mikście i w kategorii kobiet. Ceremonię otwarcia poprowadził znany sportowy dziennikarz Tomasz Smokowski. Impreza odbyła się w świeżo oddanej hali przy ulicy Jutrzenki w Warszawie. - To jedyny taki obiekt w Polsce, gdzie można grać aż na pięciu kortach. I to pod dachem. W końcu nie będziemy uzależnieni od pogody - cieszy się Słowiński.Gwiazdy tenisa blisko kadry Do pełni szczęścia zabrakło udziału byłych i obecnych gwiazd tenisa, którzy wstępnie zgłosili się do turnieju, ale z różnych przyczyn nie przyjechali. Jerzy Janowicz i Marta Domachowska byli nawet rozpisani w drabince, ale nasz singlista dotarł do finału challengera w Eckental, gdzie przebywał ze swoją dziewczyną Martą Domachowską, więc oboje musieli odpuścić. Z kolei Mariusza Fyrstenberga wykluczył z występu uraz łydki. Właśnie z powodu kontuzji "Fryta" nie pomoże także reprezentacji podczas ME w Estoril. Chęć gry w drużynie narodowej zgłosił nawet Janowicz. W kadrze kobiet miała pojawić się Klaudia Jans-Ignacik, ale zatrzymały ją sprawy osobiste. - Najbliżej wyjazdu do Portugalii był Fyrstenberg. Niestety wypadł w ostatniej chwili. Wcześniej jednak ostro trenował. Jerzyk też kilka razy pojawił się na kortach. Wiem, że Klaudii również się podobało. Jakiś czas temu poprosiłem, żeby poodbijała także moja koleżanka z Mery Agnieszka Radwańska. Ona również złapała padlowego bakcyla, bo potem sama rezerwowała korty. Jej mąż i sparingpartner Dawid Celt także gra - wyjaśnia Słowiński, który poza tym, że prężnie działa w federacji, to jeszcze sam znakomicie radzi sobie na korcie. Wraz z Maciejem Nadukiem sięgnęli po mistrzostwo Polski w kategorii Open. Jedziemy po naukę. Dziewczyny w grupie śmierci Kolejnym sukcesem padla w Polsce jest wyjazd kadry na Drużynowe Mistrzostwa Europy. Zawody zaczynają się we wtorek 14 listopada w Estoril. Do Portugalii pojechało ośmiu najlepszych mężczyzn i osiem najlepszych kobiet. - O ile wśród panów nie było większego problemu ze skompletowaniem drużyny, to wśród kobiet już tak. Cztery dziewczyny zaszły w ciążę w tym m.in. Kasia Jankowska, która była czołową zawodniczką, więc robiliśmy co się da, żeby jakoś ten skład uzupełnić - tłumaczy Słowiński, pełniący również rolę kapitana męskiej drużyny. - Pierwszy raz trzymałam rakietę do padla dwa miesiące temu. Chłopaki, z którymi gram w tenisa ziemnego na studiach, zadzwonili do mnie, czy nie chcę spróbować. Spodobało mi się - mówi Joanna Nowakowska. Studentka Uniwersytetu Warszawskiego w ciągu krótkiej przygody z nowym sportem zdążyła sięgnąć wraz z Zosią Mencwel po wicemistrzostwo Polski kobiet i załapać się do kadry. Biało-czerwoni polecieli do Portugalii głównie po naukę. Przede wszystkim chcą zobaczyć, jak zaprezentują się na tle najlepszych europejskich drużyn. W turnieju kobiecym wystąpi 11 zespołów podzielonych na trzy grupy. W męskich zawodach zobaczymy 15 ekip w czterech grupach. Fatalne losowanie miały nasze panie, które trafiły na rewelacyjne Hiszpanki, mocne Francuzki i solidne Belgijki. - Gorzej już ułożyć się nie mogło. Hiszpanki wygrały do tej pory 8 na 9 edycji ME. Raz nie wystartowały. Są poza zasięgiem wszystkich - ocenia Słowiński. Więcej szczęścia mieli nasi panowie. Polacy zagrają w grupie z Belgią, Włochami i Finlandią. - Nie jest tak źle. Finlandia, podobnie jak my, nie jest klasyfikowana w rankingu, więc nie wiemy na co ich stać, ale wierzę, że wygramy. Z pozostałą dwójką postaramy się powalczyć. W składzie Belgów są bracia Olivier i Christophe Rochusowie, którzy byli kiedyś w czołówce rankingu ATP. Ich barwy reprezentuje również mówiący dobrze po polsku Jeremy Gala. Rok temu z nim trenowaliśmy. Teraz nie wiem na jakim jest poziomie, bo cały sezon spędził w Hiszpanii, gdzie w padla grają najlepsi w Europie. Z każdej grupy awansują dwie drużyny, więc jeśli uda nam się wyjść, uznamy to za duży sukces - dodaje kapitan kadry. Padel - sport dla każdego Bez względu na wynik, pojawienie się reprezentacji Polski na arenie międzynarodowej jest wydarzeniem. Zaraz po powrocie z Portugalii Słowiński wraz z kolegami z reprezentacji dalej chce promować padla. - Dla początkujących zamierzamy organizować darmowe lekcje. W każdym wieku można spróbować swoich sił. Kort do padla jest nieco szerszy niż do tenisa, otoczony szybami i metalowymi ścianami. Gramy przez siatkę piłką zbliżoną parametrami do tenisowej. Rakiety są jednak zupełnie inne. Przede wszystkim nie mają naciągu, są dużo mniejsze. Podczas gry piłka może odbić się tylko raz od kortu, a potem jeszcze od szyby. Można też odbijać od razu z powietrza. Punkty liczy się tak, jak w tenisie. Padel to jednak dużo prostsza gra. Po 2-3 godzinach treningu można już normalnie rozgrywać mecze - wyjaśnia Słowiński, zachęcając nowe osoby do gry. Piotr Kaszubski