Scenariusz otwarcia trzymany jest w wielkiej tajemnicy. Próby na płycie "Ptasiego gniazda" - jak nazwano główny Stadion Olimpijski - odbywają się pod ogromnymi restrykcjami organizatorów. Osobom, którym udowodni się ujawnienie choćby fragmentu tej uroczystości, grożą kary więzienia. Rąbka tajemnicy jednak uchyliła niedawno gazeta "China Daily". Przygotowana z bezprecedensowym rozmachem impreza, potrwa 3,5 godziny. Jej głównym twórcą jest światowej sławy chiński reżyser Zhang Yimou. Doradcą artystycznym ceremonii zapalenia znicza był amerykański reżyser Steven Spielberg. Jednak na początku tego roku wycofał się z tej pracy. Swą decyzję argumentował niedostatecznym zaangażowaniem Chin w rozwiązanie kryzysu w Darfurze. W oprawie artystycznej mają się znaleźć takie elementy jak pokazy kung-fu, opera pekińska, popisy akrobatów, tańce w wykonaniu mniejszości narodowych, występy ukazujące 5000 lat chińskiej kultury i oczywiście wielki pokaz sztucznych ogni. "Mamy 5000 lat historii, a świat dał nam 17 dni" - mówią organizatorzy i obiecują zrobić wszystko, by je wykorzystać. Szacuje się, że na hasło Pekinu 2008 "jeden świat, jedno marzenie" przyjedzie pół miliona turystów ze wszystkich stron świata i milion z Chin. Władze Państwa Środka zwracają już od paru miesięcy uwagę, że sportowcy, kibice, dziennikarze, słowem wszyscy przyjeżdżający na igrzyska będą musieli przestrzegać prawa chińskiego. Spanie na dworze, transparenty o treściach religijnych, politycznych i rasowych, czy wyprawy do Tybetu, są zakazane. Przepisy prawa chińskiego są opublikowane w internecie. Co zobaczy za miesiąc pół miliona przybyszów i cztery miliardy przed telewizorami? Polski attache olimpijski w Pekinie Janusz Tatera podkreślił, że XXIX letnie igrzyska są dla Chińczyków tym, czym dla Polaków był wybór Karola Wojtyły na stolicę piotrową, czy przyznanie Polsce współorganizacji piłkarskich mistrzostw Euro 2012. Dla Chin olimpiada to jeszcze coś innego - to ich światowa prezentacja jako kraju nowoczesnego. "To będą prawdopodobnie najwspanialsze igrzyska w historii" - uważa w "Wall Street Journal" Australijczyk Brain Newman. Krwawe stłumienie w marcu zamieszek w Tybecie wywołało lawinę protestów na świecie i nawoływania do bojkotu igrzysk. "Bojkot nie rozwiązuje niczego. Przeciwnie - ukarze niewinnych sportowców i przeciwdziała czemuś, co z pewnością warto organizować" - oświadczył przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Jacques Rogge. Odpowiedział w ten sposób na liczne apele wystosowane z powodu chińskich represji w Tybecie. Największy autorytet w tej sprawie - Dalajlama - wyraził również swą opinię mówiąc: "Niech igrzyska się odbędą".