Pierwotnie podstawowym celem Polaków było jak najlepsze zaprezentowanie się w obliczu przygotowań do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Potem doszedł drugi, jakim jest zatarcie dość kiepskiego wrażenia po piątkowej przegranej z Litwą w Kownie 0-2. Ale to nie koniec, bowiem kadrowicze chcą udowodnić, że - jak napisali w oświadczeniu opublikowanym na stronie PZPN - ich podejście do wykonywanego zawodu jest profesjonale i dadzą z siebie wszystko, aby wygrać. Chodzi o domniemaną aferę obyczajową, którą w poniedziałek opisał "Fakt". Powołując się na anonimowego informatora podał, że podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim, dwa dni przed spotkaniem z Litwą, korzystając z czasu wolnego sześciu piłkarzy skorzystało w Poznaniu z usług czterech prostytutek. Zawodnicy zaprzeczyli tym doniesieniom, jednocześnie zapowiadając bojkot mediów do odwołania, a selekcjoner Franciszek Smuda dał wiarę ich słowom. W tej sytuacji na dalszy plan schodzi pożegnanie z ekipą narodową Michała Żewłakowa. Spotkanie z Grecją będzie jego 102. Jest rekordzistą kraju. Były zawodnik Olympiakosu Pireus wybiegnie na boisko w podstawowym składzie, a w trakcie meczu przekaże symbolicznie opaskę kapitana Jakubowi Błaszczykowskiemu. Specjalne upominki przygotowali prezes związku Grzegorz Lato i koledzy z drużyny. Szkoleniowiec kadry nie chciał zdradzić wyjściowej jedenastki. W porównaniu ze składem z Kowna będą prawdopodobnie trzy zmiany: w bramce zamiast Sebastiana Małkowskiego zagra Grzegorz Sandomierski, na środku obrony obok Arkadiusz Głowackiego wystąpi tym razem nie Kamil Glik ale Tomasz Jodłowiec, zaś jednym ze skrzydłowych będzie Sławomir Peszko zamiast Adriana Mierzejewskiego. Według greckich mediów, na stadionie im. Georgiosa Karaiskakisa zasiądzie 20 tysięcy kibiców. Sędzią głównym będzie Anglik Martin Atkinson.