W piątek sąd skazał byłego prezesa Arki Gdynia Jacka M. na cztery lata bezwzględnego pozbawienia wolności, a uchodzącego za organizatora całego procederu Ryszarda F., ps. Fryzjer, na 3,5 roku. - Kary są dotkliwe, ale można było się takich spodziewać. Mam nadzieję, że spełnią też funkcję prewencyjną i odstraszą wszystkich tych, którzy w przyszłości mieliby zamiar wikłać się w podobny proceder - powiedział Adam Gilarski. "Fryzjerowi" za korupcję wymierzono karę roku więzienia, a kolejne 2,5 za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. - Nie dziwi mnie taka kwalifikacja czynu, gdyż przepis dotyczącym korupcji w sporcie w obecnej ustawie nie jest najlepiej zredagowany i budzi wątpliwości wielu prawników. Dlatego sąd wskazał przede wszystkim na udział skazanych w zorganizowanej grupie przestępczej, a za to wyroki muszą być wysokie - wyjaśnił. Jak dodał, wyroki w procesie dotyczącym Arki Gdynia to dopiero początek rozliczania afery. - Zatrzymanych zostało przecież już niemal 200 osób, co świadczy o skali całego zjawiska - podkreślił. - Jestem ciekawy, jakie będą wyroki wobec innych klubów i osób. Na podstawie materiału dowodowego, z którym zetknąłem się podczas pracy w Wydziale Dyscypliny PZPN uważam, że może zaistnieć sytuacja, w której wobec innych osób wyroki będą jeszcze wyższe - zakończył Gilarski. W procesie dotyczącym korupcji w Arce Gdynia, który trwał od grudnia 2007 roku, w sumie na ławie oskarżonych zasiadało 17 osób, m.in. działaczy, sędziów oraz jeden piłkarz.