O jedno zwycięstwo wyprzedził rodaka Patricka Roya. - Dobrze, że jest to już za mną - powiedział Brodeur, który po spotkaniu odciął na pamiątkę siatkę z bramki. Stał w niej w pierwszej i trzeciej tercji. - Droga do rekordu była prosta - powiedział bramkarz Devils. - Nam wiodło się, a ja nie musiałem długo czekać na zwycięstwo. Przestanę już o tym myśleć. Brodeur trzy razy zdobył Puchar Stanleya i czterokrotnie otrzymał tytuł najlepszego bramkarza NHL. Do pobicia rekordu Roya potrzebował 987 spotkań. Mógł tego dokonać kilka miesięcy wcześniej, gdyby nie poważna kontuzja łokcia, jaka wyeliminowała go przez większość sezonu (blisko cztery miesiące). Od powrotu (26 lutego), wygrał osiem spotkań, a poniósł tylko jedną porażkę. Przed Martinem Brodeurem stoją kolejne wyzwania. Najbliższym będzie rekord Terrego Sawchuka w liczbie czystych kont w meczach. Do wyrównania potrzebuje trzech takich osiągnięć. - Dopóki będzie mnie hokej bawić, to będę bronić - powiedział bramkarz Devils. Z osiągnięcia Brodeura cieszył się jego ojciec Denis, który w bramce Kanady pomógł jej zdobyć w 1956 roku brązowy medal olimpijski. Cztery z jedenastu wtorkowych spotkań zakończyło się rzutami karnymi. W jednym z nich Minnesota Wild pokonała Colorado Avalanche 3:2. W 59. minucie obrońca gospodarzy Nick Schultz wyrównał, którzy skuteczniejsi byli w karnych. Tampa Bay Lightning prowadzili w 23. minucie z Toronto Raptors 3:0. Do końca spotkania stracili przewagę, a następnie gola w rzutach karnych. Niewiele brakowało, żeby do podobnego rozstrzygnięcia doszło w meczu Phoenix Coyotes - San Jose Sharks. Gospodarze prowadzili 3:0. Goście wyrównali. Jednak zwycięstwo na stronę Coyotes przechylił w 60. minucie Shane Doan.