Polacy zamieszkali w hotelu Sheraton, gdzie o godz. 15:00 Paweł Janas i Jacek Krzynówek po raz ostatni przed piątkowym spotkaniem porozmawiają z dziennikarzami na konferencji prasowej. Relację ze spotkania z selekcjonerem oraz pomocnikiem oczywiście przekażemy w INTERIA.PL. O godz. 20:30 biało-czerwoni przeprowadzą oficjalny trening na stadionie w Gelsenkirchen, gdzie jutro zainaugurują swój występ na niemieckim mundialu. Piłkarze z Ekwadoru swój oficjalny trening będą mieli od godz. 18:45. W dniu meczu, przedpołudniem polscy piłkarze będą mieli lekki rozruch lub udadzą się na godzinny spacer. Przed obiadem Paweł Janas spotka się w rozmowie w cztery oczy z kilkoma zawodnikami, a po posiłku nastąpi ostatnia odprawa, na której zawodnicy poznają skład. Na stadion piłkarze udadzą się już trzy godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego Toru Kamikawy (Japonia). Wczoraj przed południem kadrowicze trenowali w Barsinghausen, a co najważniejsze w zajęciach wzięli już udział niedysponowani wcześniej Jackowie Bąk i Krzynówek. Jak zapewniał Michał Żewłakow atmosfera w drużynie jest bojowa i piłkarze wyjdą na murawę stadionu w Gelsenkirchen, aby podjąć walkę o zwycięstwo. Wciąż poniżej oczekiwać prezentuje się na treningach Mirosław Szymkowiak, który ma być liderem środka pola i siłą napędową gry Polaków. "Szymka" nie jest łatwo zastąpić, choć obserwujący wszystkie zajęcia Polaków wiceprezes PZPN Henryk Apostel twierdzi, że jest też inna opcja na grę w środku pomocy. - Jest Mila, jest także Radomski. Ja widziałem Radomskiego grającego bardziej ofensywnie niż wszyscy widzieli - przekonywał Apostel. - Ranga meczu z Ekwadorem jest oczywista. Jeżeli - hipotetycznie - przegramy, to będziemy musieli gonić punkty z Niemcami i Kostaryką. Już trener Jerzy Engel w Korei przestrzegał, że pierwsze spotkanie jest bardzo ważne. Wtedy przegraliśmy, a w drużynie opadł duch walki. Z minuty na minutę przybliża się do piłkarzy, a także do kibiców pierwszy mecz reprezentacji Polski na mundialu. Ciśnienie rośnie, presja i ogromne oczekiwania potęgują się. Czy wytrzymamy te emocje? Andrzej Łukaszewicz, Barsinghausen mundial2006.blog.interia.pl Zobacz galerię zdjęć z przyjazdu Polaków do Essen