<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/agnieszka-radwanska-caroline-wozniacki,3049">Zobacz zapis relacji na żywo z tego meczu</a> Był to ich siódmy mecz, ale dopiero drugie zwycięstwo krakowianki. Poprzednie odniosła w pierwszym starciu w 2007 roku. Tyle że wtedy reprezentantka Danii nie była numerem jeden na świecie, co może się zmienić już po Sydney. Krakowianka podjęła walkę z grającą bardzo mocno z głębi kortu rywalką i to ona lepiej wytrzymała fizycznie trudy ponad dwuipółgodzinnej walki. W trzecim secie Wozniacki kilka razy prosiła o pomoc medyczną, ale wtedy mecz był już pod kontrolą 22-letniej krakowianki. W pierwszym secie rozstawiona z numerem siódmym Radwańska dwa razy przełamywała podanie rywalki obejmując prowadzenie 1:0 i 3:2, ale Wozniacki natychmiast odrabiała straty. Od piątego gema Agnieszka nie była już w stanie wygrać żadnego i ostatecznie musiała się pogodzić ze stratą seta. Polka w tym okresie popełniała jednak za dużo niewymuszonych błędów (20 przy tylko 11 reprezentantki Danii). Poza tym Caroline starała się prowadzić grę i kontrolować wydarzenia na korcie. W drugiej partii Radwańska zaczęła być bardziej agresywna, rywalka na chwilę spuściła z tonu i po jednym przełamaniu w czwartym gemie krakowianka wyszła na prowadzenie 3:1, które potem zwiększyła utrzymując swój serwis. Kolejne cztery gemy padły jednak łupem numeru jeden na świecie, która przy stanie 5:4 podawała, by wygrać mecz. Szybko zrobiło się 15:40 i Agnieszka miała dwa break pointy. Przy pierwszym Wozniacki popisała się bekhendem wzdłuż linii nie do odbioru, ale po chwili forhendem w linię trafiła Radwańska,co oznaczało, że emocje jeszcze trochę potrwają. Krakowianka nie bez kłopotów, ale utrzymała własny serwis, a 12. gema rozpoczęła od prowadzenia 30:0. Po chwili było 40:15 dla niej, jednak reprezentantka Danii obroniła dwie piłki setowe i graliśmy na przewagi. Ostatecznie za piątą piłką setową druga partia padła łupem Agnieszki. Decydującego seta Radwańska rozpoczęła koncertowo. Najpierw wygrała własne podanie kończąc asem serwisowym (w sumie cztery), potem do zera ograła rywalkę przy jej serwisie. Wozniacki, która niesamowicie spisywała się w obronie, od razu jednak odrobiła stratę. Potem mieliśmy kilkuminutową przerwę medyczną, kiedy reprezentantce Danii opatrywano bolący lewy nadgarstek (pomoc medyczna była wzywana w każdej przerwie już do końca meczu), po której potrafiła jeszcze utrzymać własne podanie, ale na więcej nie było jej stać. W kolejnych gemach Caroline próbowała jeszcze walczyć, poddała się dopiero w ostatnim, który łatwo przegrała do zera. Mecz, który trwał dwie godziny i 39 minut, zakończył się już po północy czasu miejscowego. - Jestem bardzo zadowolona, dziękuję kibicom, że zostali tak długo, by oglądać to spotkanie. Caroline jest wspaniałą osobą i wspaniałą zawodniczką, cieszy mnie więc, że to ja awansowałam - powiedziała 22-letnia krakowianka. Rywalką Radwańskiej w czwartkowym półfinale będzie Białorusinka Wiktoria Azarenka (nr 3.), po wygranej z francuską tenisistką Marion Bartoli (8.) 7:5, 6:4, W drugiej parze półfinałowej zmierzą się Chinka Na Li (nr 4.) i Czeszka Petra Kvitova (2.), która ma szanse zostać numerem jeden na świecie, jeśli triumfuje w Sydney. 21-letnia Wozniacki jest numerem jeden na świecie 65. tydzień, a prowadzi w klasyfikacji nieprzerwanie od lutego ubiegłego roku. Po raz pierwszy została liderką 11 października 2010 r., po czym na krótko wyprzedzały ją Amerykanka Serena Williams i Belgijka Kim Clijsters. - Mam nadzieję, że to nic poważnego - powiedziała o urazie nadgarstka reprezentantka Danii. - Czułam go dzisiaj, szczególnie w trzecim secie. W czwartek zrobię kontrolę i liczę, że wszystko będzie w porządku. Powinnam być całkowicie zdrowa na Australian Open - dodała. Wyniki środowych spotkań 1/4 finału: Agnieszka Radwańska (Polska, 7.) - Caroline Wozniacki (Dania, 1.) 3:6, 7:5, 6:2 Petra Kvitova (Czechy, 2.) - Daniela Hantuchova (Słowacja) 6:0, 6:4 Wiktoria Azarenka (Białoruś, 3.) - Marion Bartoli (Francja, 8.) 7:5, 6:4 Na Li (Chiny, 4.) - Lucie Szafarzova (Czechy) 6:2, 7:6 (7-3)