Zwycięzca tego meczu będzie musiał stoczyć jeszcze jeden pojedynek, żeby awansować do Grupy Światowej, przegrany z kolei będzie walczył o pozostanie wśród najlepszych. Polki przebyły drugą drogę, aby znaleźć się w tym miejscu, gdzie są obecnie. Pokonały Bośnię i Hercegowinę, Szwecję Rumunię, Wielką Brytanię, a w fazie play off Japonię 3-2, wydostając się ze strefy Euro-Afrykańskiej po raz pierwszy od 15 lat. - Po pierwsze, jestem bardzo szczęśliwa, że w zeszłym roku wygrałyśmy te wszystkie mecze i wreszcie mamy szansę wystąpić w Grupie Światowej - powiedziała Agnieszka Radwańska, cytowana przez oficjalną stronę Pucharu Federacji. Oprócz 20-letniej krakowianki Tomasz Wiktorowski, kapitan naszej reprezentacji, na mecz z Belgią powołał Martę Domachowską oraz Klaudię Jans i Alicję Rosolską, nasze deblistki. To one zapewniły nam zwycięstwo nad Japonią w Gdyni. W drużynie zabraknie Urszuli Radwańskiej, która nabawiła się kontuzji i nie będzie występować przez miesiąc. Belgijki przyjadą bez swoich największych gwiazd, które niedawno wróciły do uprawiania tenisa, czyli Kim Clijsters (wygrała ubiegłoroczny US Open) i Justine Henin (finalistką zakończonego niedawno Australian Open), ale i tak mają silny skład z Yaniną Wickmayer, półfinalistką US Open 2009, na czele. Sabine Appelmans powołała też: Kirsten Filpkens, An-Sophie Mestach i Sofie Oyen. - Belgia to silny zespół. Zapowiada się ciekawy mecz i interesujące widowisko dla kibiców - stwierdziła Agnieszka Radwańska, która w Bydgoszczy pojawi się we wtorek po południu. Polska zagra z Belgią po raz pierwszy w historii. Nasz najlepszy wynik w Pucharze Federacji, to ćwierćfinał w 1992 roku. Belgia to zwycięzca tej imprezy z 2001, gdy w składzie były Clijsters i Henin. - Myślę, że dla Polski to dobrze, że taki mecz odbędzie się w naszym kraju i będzie można zobaczyć dobry tenis. Nie mogę się już go doczekać - powiedziała krakowianka. Czytaj także: Clijsters nie zagra z Polską