Kalendarz na sezon 2018 został już wcześniej podany, a tradycyjnie rywalizację zakończy Rajd Australii. Jeśli jednak zainteresowanie kibiców nie wzrośnie i dodatkowo organizatorzy nie zdecydują się na przeniesienie rywalizacji w okolice gęściej zaludnionego Perth, to wówczas rajd ten może nie tylko stracić przywilej zakończenia sezonu, ale również w ogóle wypaść z kalendarza. Na organizatorów naciskają przedstawiciele WRC oraz zespoły. - Owszem, w tym roku mieliśmy więcej kibiców, którzy odwiedzili nasz park serwisowy, ale to wciąż za mało. 20 lat temu Rajd Australii był najlepszym momentem sezonu. Ówczesny dyrektor Garry Connelly jako pierwszy wprowadził superoesy i wiele innych innowacji. Startowaliśmy w Perth. Dlaczego nie możemy tam wrócić. Mielibyśmy bliżej do Europy oraz na pewno byłoby więcej kibiców - atakował szef Hyundaia Alain Penasse. Ostrzejsze słowa padły z ust Jarmo Mahonena, odpowiadającego w FIA za rajdy samochodowe. - Zalety tego rajdu? Jest bardzo bezpiecznie, bo nie ma kibiców. Od dłuższego czasu jestem przeciwny temu, by w Australii kończyć sezon. Oni świetnie odnajdują się w mediach społecznościowych, ale to za mało. Powiedzmy sobie otwarcia, WRC to sport głównie europejski i sezon powinniśmy kończyć w tej strefie czasowej - stwierdził Mahonen. Miejsca organizacji próbował bronić prezes Rajdu Australii Ben Rainsford, zwracając uwagę na to, że przeniesienie rywalizacji w okolice Sydney mogłoby stworzyć przeszkody nie do pokonania. - Chcemy, żeby WRC pozostało w Australii, więc przyjrzę się kilku opcjom. Mamy wszystko przygotowane na następny rok. Dalsza przyszłość zależy od funduszy, jakie zapewnią nam władze stanu Nowej Południowej Walii - wytłumaczył Rainsford. W 2018 roku nie zajdą już żadne zmiany. Sezon rozpocznie Rajd Monte Carlo, a zakończy w Australii. Łącznie kierowcy wystartują w 13 rajdach. W sezonie 2017 najlepszy okazał się Francuz Sebastien Ogier. DM