Przegrana w hali Philips Arena to pierwsza wpadka "Jeziorowców" w Atlancie od stycznia 1997 roku. Jeszcze na 150 sekund przed końcową syreną goście po celnym rzucie zza łuku 7,24 metra Ricka Foxa dystansowali "Jastrzębie" 102:100. W ciągu kolejnej półtorej minuty siedem punktów z rzędu zdobyli gospodarze, głównie dzięki Tony Kukocowi, który rzutem trzypunktowym przedziurawił kosz ekipy Phila Jacksona. Lakers odpowiedzieli dwoma "oczkami" Foxa i Kobe Bryanta. Na 6,3 sekundy przed końcem batalii jeden z dwóch rzutów wolnych wykorzystał Jason Terry i na tablicy świetlnej widniał wynik 108:106 dla Hawks. W ostatniej akcji meczu nie po raz pierwszy w sezonie ręce zadrżały Kobe Bryanatowi. Oto "młody-gniewny" z Miasta Aniołów chybił rzut za trzy punkty i Hawks mogli radować się niespodziewanym triumfem. - Wspaniale zagrał Jason Terry, nie gorzej i Tony Kukoc. Nikt z mojej drużyny nie zawiódł w kluczowych fragmentach spotkania - piał z zachwytu nad postawą swych wychowanków coach zwycięzców Lon Kruger. Istotnie na pochwałę zasłużył zwłaszcza Terry, który wpakował gościom aż 36 punktów trafiając 13 rzutów z gry na 25 prób. Wymyślnych usprawiedliwień słabszej postawy swego zespołu nie szukał Phil Jackson - Pobił nas dziś lepszy team - pokornie oddał cześć zwycięzcom trener mistrzów NBA. <A href="http://sport.interia.pl/id/nba/wyniki/www/stat/wstaw?data=19.03">Zobacz wyniki i zdobywców punktów w meczach z 19 marca</a>