"W kobiecym tenisie sporo się ostatnio zmieniło. Przyszła fala młodych dziewczyn, które dosłownie zawojowały ranking WTA, korzystając z kilku pożegnań i problemów zdrowotnych sióstr Williams czy Kim Clijsters. Coraz odważniej grają, coraz mocniej uderzają piłki i nie mają żadnych kompleksów. Każda z nich chce być numerem jeden na świecie i robi wszystko, żeby ten cel zrealizować. To oznacza, że Karolinę czeka trudne zadanie obrony swojej pozycji" - powiedział PAP Piotr Woźniacki. Caroline Wozniacki, w wieku 20 lat i trzech miesięcy, objęła prowadzenie w rankingu WTA Tour 11 października 2010 r. W lutym na trzy tygodnie straciła je na rzecz Clijsters, ale w poniedziałek rozpocznie swój 50. tydzień na fotelu liderki. "Karolina zrealizowała swoje marzenie o byciu numerem jeden mając 20 lat. To było dość wcześnie, ale cieszy mnie, że przez ten rok potwierdza, że zapracowała na swoją pozycję. Teraz, z perspektywy czasu, wydaje mi się, że nieco łatwiej jest się tam znaleźć, niż utrzymać i to przez tyle tygodni. To duże wyzwanie biorąc pod uwagę jak dobrze grają dziewczyny sklasyfikowane tuż za jej plecami. Mimo to udało jej się wytrzymać presję i wciąż jest liderką" - powiedział PAP Woźniacki, który wyemigrował do Danii w połowie lat 80. "Jestem zadowolony z tego, że z córką udaje nam się realizować kolejne zakładane przez nas cele. Jednym z następnych jest na pewno zwycięstwo w Wielkim Szlemie, ale nie będziemy do tego dążyć za wszelką cenę. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób krytykuje Karolinę, że jest numerem jeden, chociaż nie wygrała żadnego z turniejów wielkoszlemowych, ale przestaliśmy się tym przejmować. Wciąż robimy swoje, ciężko trenujemy i poprawiamy jej tenis, więc prędzej czy później to przyniesie zamierzony skutek" - dodał. Wozniacki, były piłkarz Zagłębia Lubin i Miedzi Legnica, od początku prowadzi karierę córki, choć zastrzega, że nie jest wykwalifikowanym trenerem tenisowym. We wrześniu jedna z duńskich gazet zacytowała jego wypowiedź o tym, że rezygnuje z funkcji trenera i będą szukać kogoś na to miejsce. "To było dość niefortunna wypowiedź, którą dziennikarz trochę opacznie zrozumiał. Przecież ja nie byłem nigdy prawdziwym trenerem Karoliny. Nie nauczyłem jej forhendu czy bekhendu, albo innych uderzeń. Od początku zatrudnialiśmy do tego doświadczonych trenerów, którzy pomagali i nadal pomagają poprawić jej tenis. Ale cóż, czasem dziennikarze słyszą to co chcą usłyszeć, kiedy na siłę poszukują sensacji" - tłumaczył Woźniacki, który odwiedził z córką Polskę w ubiegły weekend. "Jestem Polakiem, a Karolina, choć ma obywatelstwo duńskie, wychowywała się w polskim domu i swobodnie mówi w tym języku. Postanowiliśmy więc właśnie w Polsce otworzyć drugą akademię tenisową pod jej patronatem, trochę na wzór tej, która działa już od jakiegoś czasu w Danii. Skorzystaliśmy z propozycji marszałka województwa kujawsko-pomorskiego i spotkaliśmy się z notariuszem, żeby stworzyć fundację, która będzie nadzorować to przedsięwzięcie" - dodał. Podczas trzydniowej wizyty w Polsce doszło do podpisania listu intencyjnego o powstaniu Akademii Tenisowej Karoliny Woźniackiej w województwie kujawsko-pomorski. Poza tym zawarto porozumienie z Polskim Komitetem Paraolimpijskim i Polskim Związkiem Tenisa na Wózkach o utworzeniu Ośrodka Przygotowań Paraolimpijskich w tej dyscyplinie w Inowrocławiu. "Karolina zaangażowała się w działania na rzecz sportowców niepełnosprawnych grających w tenisa i jest ich ambasadorką. Oprócz wspierania budowy ośrodka nagra też teledysk do swojego singla, a pieniądze z jego sprzedaży trafią na pomoc dla nich. Oprócz szczytnego celu, chcemy w ten sposób zacieśnić nasze związki z Polską" - tłumaczył PAP Woźniacki. Rozmawiał Tomasz Dobiecki (PAP)