Ilu mamy w drużynie narodowej piłkarzy, którzy prowadzą grę swoich klubów w silnej lidze? Z Obraniakiem będziemy mieli jednego. Bez obrazy dla Kuby Błaszczykowskiego, ale on choć jest ważną postacią w Dortmundzie, nie kieruje Borussią. Pomocnik Lille, który w ostatnim sezonie ligowym we Francji zdobył 9 goli, jest specjalistą od stałych fragmentów gry, których Beenhakker także nie ma. Może grać w środku, może na skrzydle, jest uniwersalny, a przy tym piłka nie odbija mu się od kolan. Jest absolwentem szkółki Metz, jak na przykład Robert Pires. Obraniak zagrał jeden mecz w młodzieżowej reprezentacji Francji do lat 21, w lidze francuskiej jest firmą uznaną, i ma 25 lat. Jego dziadek pochodził z Pobiedzisk pod Poznaniem stąd wnuk czuje się związany z Polską. Obywatelstwa, które otrzymał na początku czerwca, nie potrzebował, by swobodnie poruszać się po Europie. Uczy się też ponoć polskiego, w czym wspierał go Marcin Żewłakow. Zapyta ktoś, dlaczego woli grać dla Polski? On odpowie, że tak zdecydował. Na pewno konkurencja w reprezentacji Francji jest bez porównania większa, grają tam Ribery, Molouda, czy Gourcuff. Beenhakkerowi Obraniak może dać wiele. Szczególnie przy słabszej formie Krzynówka i Smolarka oraz postawie Rogera, któremu chce się biegać w jednym meczu na siedem. Oczywiście nie chodzi o to, by liczyć na kolejnego zbawcę. Sparing z Grekami to tylko szansa na debiut, on da selekcjonerowi odpowiedź czy powinien nastąpić ciąg dalszy. Do stracenia nie ma jednak absolutnie nic. Czy Obraniak mógłby poważnie wesprzeć kadrę już w walce o mundial w RPA? A dlaczego nie? Nie jest przecież produktem polskiej myśli szkoleniowej, który adaptuje się w nowym miejscu długo i nieudolnie. Nie możemy mieć chyba złudzeń, że tym lepiej, im więcej w drużynie narodowej graczy, którym standardy polskiej ligi są obce. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/" target="_blank">PODYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA ŁAMACH JEGO BLOGA</a>