Dzień Katalonii zakończył się rodzajem piłkarskiego trzęsienia ziemi. Po dwóch zwycięstwach, drugoligowa Barca B przegrała 1-5, ale prawdziwy koszmar mieszkańcy świętującego regionu przeżyli dopiero na Camp Nou. Beniaminek z Alicante, który w pierwszej kolejce uległ u siebie Athletic Bilbao, w drugiej zdobył twierdzę Barcelony nie pozwalając strzelić sobie gola magicznemu tercetowi Messi-Xavi-Iniesta! Pep Guardiola nie chciał się uczyć z błędów starszego kolegi. We wtorek, w towarzyskim meczu z Argentyną selekcjoner Hiszpanów Vicente del Bosque tak zamieszał składem, że wyprawa do Buenos Aires skończyła się dla mistrzów świata katastrofą (1-4). To był jednak sparing, z którego trudno było "wyczytać" jakąkolwiek przestrogę dla Barcelony. Na mecz ze skazanym na ścięcie beniaminkiem Guardiola nie wystawił kontuzjowanego Puyola, oraz zmęczonych podróżą: Xaviego, Busquetsa, Pedro i Daniego Alvesa (grał w reprezentacji Brazylii). Dzięki temu po zaledwie trzech treningach w Barcelonie zadebiutował Javier Mascherano, który "wyróżnił się" żółtą kartką. Po jedynej akcji beniaminka zdecydowany faworyt przegrywał do przerwy 0-1. Zaczęły się nerwy. Xavi i Pedro pojawili się na boisku już w 46. min, Alves na pół godziny przed końcem. Tak jak w Argentynie desperackie zmiany nie odwróciły losów meczu. Kończąc w najsilniejszym składzie (tylko bez graczy defensywnych Puyola i Busquetsa) Barca przegrała 0-2 i nikt nie odważy się prorokować: co to znaczy? Przypadek, czy jednak coś więcej? Jeśli atak Pedro-Villa-Messi wsparty Xavim i Iniestą nie jest w stanie wbić bramki beniaminkowi, przechodzi to wszelkie wyobrażenie. W całym ubiegłym sezonie Barca przegrała jeden raz (z Atletico w Madrycie). Tym razem limit wyczerpała już w 2. kolejce. W dodatku na Camp Nou, gdzie ostatnio w Primera Division poległa 16 miesięcy temu (z Osasuną) mając zapewniony tytuł mistrza Hiszpanii. Skład wyglądał wtedy tak: Pinto - Victor Sanchez, Caceres, Abidal, Sylvinho - Hleb, Xavi Torres, Gudjohnsen - Pedro, Eto'o i Bojan, bo zawodnicy pierwszej drużyny odpoczywali przez finałem Champions League z Manchesterem United. Aby odnaleźć ostatnie zwycięstwo Herculesa na Camp Nou wystarczy cofnąć się jednak zaledwie do sezonu 1996-97. Od tamtej pory klub z Alicante już więcej tam nie grał. Jest to więc dla niego drugie kolejne wyjazdowe zwycięstwo z Barceloną - bez porównania jednak cenniejsze. Transfer Trezegueta z Juve i wypożyczenie Drenthe z Realu zaczynają się spłacać? Trudno myśleć w ten sposób o tak kuriozalnym meczu. Jest znacznie mniej istotne czego dokonał dziś Hercules, niż czego "dokonała" jedna z najlepszych drużyn świata. Ta porażka tak zamąciła wszystkim w głowach, ze kataloński "Sport "zapytał czytelników: kogo z Herculesa powinna kupić Barcelona? Według prognoz Barca i Real miały kroczyć przez Primera Division bez wysiłku bijąc rywali. Wygląda jednak na to, że aktorów będzie w Hiszpanii więcej. Już po dwóch kolejkach jedni i drudzy mają straty. Remis "Królewskich" na Majorce w debiucie Jose Mourinho, był jednak absolutnie nieporównywalny z tym co się dziś stało w Barcelonie. Za tydzień Guardiola zabiera drużynę na Vicente Calderon, gdzie niewykluczone jest kolejne nieszczęście. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1947248">Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego bolgu</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division,cid,658,sort,I">Sprawdź wyniki, strzelców bramek, składy i tabelę Primera Division</a> Zobacz gole, które pogrążyły Barcelonę: