Gdzie są granice Leo Messiego? Złośliwcy zwrócą uwagę, że trzeba pytać o to Diego Maradonę, u którego "La Pulga" jest zaledwie cieniem piłkarza z Barcelony. Problemu nie stworzyła jednak boska ręka Diego, Leo debiutował w kadrze u Jose Pekermana (17 sierpnia 2005), kiedy w wieku 18 lat i 54 dni zagrał z Węgrami, by po zaledwie 40 sekundach zobaczyć czerwoną kartkę. Zły początek w kadrze "Albicelestes" ciąży na nim jak fatum, od tamtej pory w 43 meczach trafiał do siatki zaledwie 13 razy. Nie ma porównania wobec tego, czego dokonuje w Barcelonie, gdzie w ostatnich pięciu spotkaniach zdobył 11 z 14 bramek drużyny. Byłoby 12, gdyby wywalczonego przez siebie karnego w 90. min meczu z Saragossą strzelał sam. Oddał go jednak Zlatanowi Ibrahimoviciowi, by znajdujący się w kryzysie Szwed zaczął przełamywać swoje bariery. Leo zdaje się ich nie mieć. Proszony o skomentowanie jego gry Pep Guardiola mówi: "nie znajduję słów" dodając tylko, że Messi należy do graczy wybranych. Klasę Leo tak samo opisuje rajd składający się z 12 kontaktów z piłką przy drugim golu we wczorajszym meczu z Saragossą, jak upór, z jakim wzbrania się przed odpoczynkiem. Zagrał w 15 ostatnich meczach drużyny, a bezradny Pep Guardiola mówi, że nie jest w stanie przekonać go do zajęcia miejsca na ławce. Mógłby to zrobić za pomocą nakazu, ale obaj czują, że z formą piłkarza dzieje się coś wielkiego. "Jak odmówić gry komuś takiemu?" - pyta retorycznie trener Barcelony. W niedzielę była okazja idealna. W tygodniu Leo dostał zapalenia dziąseł i lekarze ostrzegali, że większy wysiłek grozi mu kontuzją mięśni, które przecież jeszcze dwa lata temu torpedowały rozwój Argentyńczyka. Guardiola rozmawiał z Messim kilka razy. Pytał czy jest w stanie grać, i ile. Piłkarz stanowczo żądał 90 minut zaliczając potem trzy gole i asystę. Ta asysta była ważna nie tylko dla Ibrahomovica, bo kilka chwil wcześniej Saragossa zbliżyła się do Barcy na jednego gola (2:3). "Gdybyśmy nawet zdobyli trzecią bramkę, to Leo wbiłby nam jeszcze ze 12" - skomentował trener Saragossy. ZOBACZ JAK SZALELI MESSI I BARCA: Messi, jak zwykle, nie mówi prawie nic. Poza banałami, że gra dobrze, bo drużyna mu pomaga, a gdyby go nawet zabrakło, gole zdobywaliby inni. To samo próbuje powtarzać także Guardiola, co wygląda trochę na desperacką próbę przekonania samego siebie. Barca zależy dziś od Messiego bardziej niż kiedykolwiek: przecież kontuzjowany jest Xavi, a fatalny okres przeżywa Ibrahimovic. Mimo gola z karnego Szwed schodził z boiska w Saragossie ze spuszczoną głową tłumacząc, że "jak się piłka uprze, by nie wpadać do bramki, to człowiek nic nie jest w stanie zrobić". Piłka słucha dziś Messiego. 22-letni piłkarz zdobył już w lidze hiszpańskiej 79 bramek (23 w poprzednim sezonie, 25 w tym), wczoraj wyprzedził legendarnego Evaristo, do Carlesa Rexacha brakuje mu zaledwie dwóch goli. 63-letni były piłkarz i trener, współpracownik Johanna Cruyffa egzaminował Messiego, gdy dziewięć lat temu dotknięty karłowatością przysadkową przybył do Barcelony. Ale wypiera się wszelkich zasług. Opowiada, że talent mikrusa z Argentyny dostrzegł gołym okiem nawet taki fachman, jak jego żona. 13-latek trafił do szkółki "La Masia", gdzie trenował z Pique i Fabregasem. Obecny trener tego ostatniego Arsene Wenger mówi, że tamta drużyna wygrywała po 9:0 (opowiadała mu to kiedyś matka Cesca). Na swoje 195 goli w lidze hiszpańskiej najlepszy strzelec w historii klubu Cesar Rodríguez pracował 16 lat. Leo Messi pierwszą bramkę dla Barcy zdobył 1 maja 2005 roku w meczu z Albacete. Ma przed sobą jeszcze, co najmniej dekadę grania, podczas której do pobicia rekordu wystarczy mu średnia 12 bramek w sezonie. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1864324">DYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU</a> CZYTAJ TAKŻE <a href="http://sport.interia.pl/raport/Barcelona-Real/news/szalony-mecz-w-saragossie-fantastyczny-messi,1454723">Barcelona pokonała Real Saragossa 4-2, hat-trick Messiego</a> <a href="http://sport.interia.pl/raport/Barcelona-Real/news/barcelona-z-jednym-geniuszem,1454741">Barcelona z jednym geniuszem</a>