Bez przesadnej ironii możemy uznać, że specjalnością polskich klubów jest przegrywanie meczów, które trzeba było wygrać. Lech jeszcze raz okazał się tu wyjątkiem - wczoraj w Salzburgu mistrz Polski wygrał spotkanie, który spokojnie mógł przegrać. Austriacy grali o honor, klub z Poznania o pierwsze miejsce w grupie - jeśli ktokolwiek w Europie wątpił jeszcze w klasę Lecha, dziś już wątpić nie może. "Kolejorz" zdobył tyle samo punktów, co Manchester City, nad Juventusem wypracował przewagę 5 pkt. Bogaty Salzburg wygląda przy nim jak Kopciuszek. Sporting Braga w 1/16 finału to przeciwnik do przejścia. Oczywiście pod warunkiem, że Lech nie zostanie osłabiony. Na korzyść Portugalczyków przemówi pora roku, w lutym Lech będzie się dopiero budził ze snu zimowego. Mimo wszystko ma szansę być pierwszym polskim klubem od czasu Legii (półfinał PZP w 1991), dla którego wiosenne marzenia nie skończą się na pierwszym rywalu. Sporting to nie jest jednak zespół słaby. W eliminacjach Champions League zdeklasował Sevillę, na swoim stadionie potrafił pokonać Arsenal w fazie grupowej. To solidna europejska firma grająca techniczny, kombinacyjny futbol - poza granicami możliwości zdecydowanej większości klubów z Polski. Lech udowodnił jednak wczoraj po raz kolejny, że możemy przykładać do niego inną miarę. Mimo słabej gry w Ekstraklasie piłkarze z Poznania solidnie popracowali jesienią dla całej polskiej piłki. Poprawili własny ranking, obronili pozycję federacji. Drużyna z Poznania warta jest utrzymania i dalszych inwestycji, by wiosną, a potem w następnym sezonie miała szansę wspiąć się jeszcze wyżej. Może w końcu po 15 latach przerwy do Polski znów zaczną zjeżdżać Reale, Bayerny, Arsenale i Barcelony. Kiedy w sierpniu Lech dwa razy przegrywał ze Spartą nie mógł marzyć, że dotrze w pucharach dalej niż zespół z Pragi. Dziś realny jest nawet rewanż w walce o ćwierćfinał Ligi Europejskiej, choć oczywiście w starciu z Liverpoolem, Czesi nie są faworytami. Pokazuje to jednak: czego jesienią dokonał Lech i czego mógł dokonać w Champions League, gdyby na starcie sezonu był w formie. Wielki romans mistrza Polski z europejską piłką się zaczął i w Bradze nie musi się skończyć. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/">Czytaj inne teksty Darka i dyskutuj z nim na blogu - Kliknij!</a>