Beenhakker nie widział więc niezłej gry Boguskiego i jego kontuzji, nie dowiedział się, z jakim trudem próbuje wrócić do formy Paweł Brożek, ani jak radził sobie w pomocy Roger Guerreiro. W Krakowie naprzeciw siebie stanęło kilku kadrowiczów, ale też paru piłkarzy młodych i ciekawych, którzy jednak nie zasłużyli na zainteresowanie Holendra. Selekcjoner postanowił, że o tym wszystkim przeczyta, usłyszy lub popatrzy na mecz z odtworzenia. Najbliższe spotkanie kadry w eliminacjach MŚ dopiero za pięć miesięcy... <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/aktualnosci/news/hit-dla-wisly-lider-w-krakowie,1303888,19">Hit dla Wisły! Lider w Krakowie</a> "Mam obsesję reprezentacji Polski", "Pogłoski o mojej pracy w Feyenoordzie, to bzdury wyssane z palca" - w ostatnich miesiącach Beenhakker wiele razy powtarzał te stwierdzenia. Wysilam się jak mogę najbardziej i nie mogę pojąć dlaczego wobec tego Holender tak otwarcie lekceważy swoje obowiązki w Polsce. Póki co Beenhakker ma u nas wrogów i zwolenników. Robi jednak co można, by liczba tych pierwszych stale rosła. Nie wiem, na ile zachowanie Holendra szkodzi kadrze, zmniejsza szanse Polaków na udział w mundialu w RPA. Na pewno szkodzi jednak samemu selekcjonerowi. Leo daje nam jasny sygnał, że jest akurat odwrotnie niż mówi: on pracuje w Holandii, a kadrę Polski prowadzi w wolnym czasie. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1705820">Czytaj tekst i dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego</a>