Świąteczne wakacje w rodzinnym Rosario, podczas których odebrał tytuł honorowego obywatela miasta, zaostrzyły tylko apetyt na futbol u Leo Messiego. Tuż po lądowaniu na lotnisku "El Prat" w Barcelonie najlepszy piłkarz świata nie pojechał do domu, ale do ośrodka treningowego Ciutat Esportiva w Sant Joan Despi. Tam czekał fizykoterapeuta Juanjo Brau, by przez 45 minut poprowadzić pierwszy trening Messiego w nowym roku. Leo biegał za piłką sam, koledzy skończyli zajęcia, kiedy on był jeszcze w samolocie. Tym, którzy widzieli Argentyńczyka na lotnisku, zdawał się on wymęczony podróżą, chciał jednak zrobić co w jego mocy, by Pepowi Guardioli nie przeszło przez głowę posadzenie go na ławce w meczu inaugurującym 2012 rok. Jeśli pozostali gracze Barcelony są równie spragnieni gry, ich rywalom należałoby składać wyrazy współczucia. W ostatniej chwili z meczu z Osasuną Messiego wyeliminowała grypa. W Hiszpanii czekają na ćwierćfinał Pucharu Króla Na pierwszy ogień idzie Osasuna (w środę mecz na Camp Nou w Pucharze Króla), która wydaje się jednak futbolowym planktonem dla katalońskiego wieloryba. Największy rywal Barcelony zainaugurował rok we wtorek, hitowym starciem z Malagą na Santiago Bernabeu. Goście prowadzeni przez Manuela Pellegriniego prowadzili już 2-0, ale pościg "Królewskich" okazał się zabójczy. Cristiano Ronaldo i spółka wygrali ostatecznie 3-2. W tej sytuacji nie jest zaskoczeniem, że kibice w Hiszpanii rozprawiają już o ćwierćfinale. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Real zmierzy się w nim z Barceloną. W ubiegłym roku hiszpańskie kolosy grały ze sobą aż siedem razy, w tym może być tak samo. "Real będzie naszym największym rywalem w walce o wszystkie trofea" - mówi niezbyt odkrywczo Brazylijczyk Adriano. A pomocnik Malagi Santi Cazorla bez wahania dodaje, że "Królewscy" i ich przeciwnicy z Katalonii to dziś bezdyskusyjnie nr 2 i nr 1 w światowym futbolu. Pozycja drużyny Pepa Guardioli jest udokumentowana przez 13 trofeów zdobytych w 3,5 roku. Barcelona chce kolejnych, choć noworoczne przesłanie trenera do piłkarzy brzmiało dość niejednoznacznie, wręcz hedonistycznie. "Rok 2012 poświęcimy na sprawienie sobie jak największej liczby przyjemności" - powiedział. Czy to znaczy, że coś się zmieni w podejściu do gry ludzi, którzy zdobyli wszystko? Trudno jednak liczyć na to, by nr 1 światowej piłki odnalazł nagle radość w przegrywaniu. Jedno trofeum w 3,5 roku Znacznie więcej do udowodnienia w 2012 roku ma zespół Jose Mourinho. Przez ostatnie 3,5 roku pękające w szwach witryny muzeum Realu Madryt wzbogaciło zaledwie jedno trofeum (Puchar Króla). Portugalczyk gra o prestiż nr 1 wśród trenerów tracony na rzecz Guardioli. Wszystkie jego gwiazdy od Cristiano Ronaldo, po Ikera Casillasa mają powyżej uszu dominacji Katalończyków. Coś w zapiekłych relacjach obu klubów zmienia się jednak na lepsze. W plebiscycie madryckiego dziennika "Marca" sportowcem roku 2011 w Hiszpanii został Xavi Hernandez. Tymczasem z ankiet w katalońskiej prasie wynika, że kibice Barcy najbardziej życzyliby sobie Realu jako przeciwnika w finale Champions League na Allianz Arena w Monachium. O tym starciu obsesyjnie myśli David Villa przechodzący rehabilitację po złamaniu nogi. Jeśli chodzi o typy na przyszłość bukmacherzy uważają, że podział łupów w maju 2012 roku będzie następujący: Real odbierze Barcy tytuł mistrza kraju, Katalończycy odbiorą mu za to Puchar Króla i obronią Puchar Europy. W erze Ligi Mistrzów nikomu się to jeszcze nie udało, ale od 1993 roku żadna drużyna nie zdominowała tak jak Barcelona europejskiej piłki. Te przewidywania są w jakimś stopniu efektem ostatniego Gran Derbi wygranego w grudniu przez Barcelonę na Santiago Bernabeu 3-1. Real osiągnął wtedy szczyt formy, a jednak w klasyku team Guardioli wciąż był silniejszy. To znaczy, że w 2012 roku zdobędzie te trofea, o których zdecydują bezpośrednie mecze obu drużyn. W rywalizacji korespondencyjnej (w lidze) większe szanse daje się Realowi zmotywowanemu jak nigdy. Czy prognozy się sprawdzą? Wystarczy poczekać pięć miesięcy. Iglesias ma sposób na Barcelonę W sprawie rywalizacji obu drużyn głos zabrał nawet Julio Iglesias. Zapamiętały fan "Królewskich" stwierdził, że umiałby zredukować różnicę między Barcą i Realem. Ma w domu karabin i dwa naboje, którymi można rozwiązać problem Leo Messiego i Andresa Iniesty. Jak widać hiszpański król romantycznych piosenek nie jest pozbawiony talentów satyrycznych. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2186312">Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-hiszpania-puchar-hiszpanii-18-finalu,cid,667">Zobacz zestaw par 1/8 finału Pucharu Króla</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division-sezon-zasadniczy,cid,658">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-18-finalu,cid,636,rid,1290,sort,I">Zobacz zestaw par 1/8 finału Ligi Mistrzów</a>