Wichniarek w styczniu 2006 r. przeniósł się z Herthy do Arminii. Z okresu występów w Berlinie nie ma najlepszych wspomnień. Jak twierdzi, wszystko przez zatruwającego mu życie w Herthcie menedżera Dietmara Hoenessa. - Przez Dietmara Hoenessa mogła się załamać moja kariera. Ten menedżer to główny problem Herthy - powiedział na łamach Sport Bildu Król Artur. Czym tak Hoeness podpadł Polakowi? - Gdy przyszedłem do Herthy, to byłem w najlepszym wieku dla piłkarza - miałem 26 lat. A przez Hoenessa głównie grzałem ławę, bo on faworyzował 30-letniego napastnika. Dziękuję, Dieter - mówi ironicznie Wichniarek. "Król Artur" rozegrał w Herthcie przez trzy lata (od 2003 r.) tylko 44 mecze, w których strzelił cztery gole. - To wielkie szczęście Herthy, że ma teraz jako trenera kogoś takiego jak Favre. To facet z jajami i nie da się sterować Hoenessowi - dodał Artur. Hertha nie zachowała się biernie po tej krytyce. Uznała, że Wichniarek skalał dobry wizerunek klubu. Dlatego berlińczycy zamierzają ukarać napastnika reprezentacji Polski grzywną 50 tys. euro! A Hertha może to łatwo zrobić, bo za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu (obowiązywał do 2007 roku) z napastnikiem miała mu zapłacić milion euro. Kwota ta była rozłożona na cztery raty, a czwartej jeszcze nie przelano! Zatem zamiast 250 tys. euro Polak może dostać tylko 200 tys. euro. Według klubowego cennika krytyka Herthy i ludzi nią zarządzających kosztuje właśnie 50 tys. euro. Hertha stara się, aby pomysł ukarania Wichniarka zaakceptował zarząd ligi. Artur rzecz jasna nie chce się na to zgodzić. Więcej w "Bildzie". mibi