W czerwcu 1993 r. w ostatniej kolejce ligowej doszło do niedzieli cudów. W walce o mistrzostwo Polski liczyły się mające ten sam dorobek punktowy Legia Wójcika i ŁKS. Warszawianie byli w o tyle lepszej sytuacji, że mieli korzystniejszy stosunek goli. Nie mogli sobie jednak pozwolić, by ŁKS w ostatnim meczu z Olimpią Poznań odrobił stratę trzech bramek. Już kilka dni przed 20 czerwca w piłkarskim środowisku wszyscy wiedzieli, że Legia strzeli tyle goli w Krakowie w spotkaniu z Wisłą, ile będzie potrzebowała. ŁKS nie chciał dać za wygraną, dlatego również "ustawił" mecz z Olimpią. Obydwie drużyny strzelały bramki jak na zawołanie, ostatecznie Legia wygrała 6:0, a ŁKS 7:1 i to warszawianie cieszyli się z mistrzostwa Polski, które w następnie zostało im odebrane przez PZPN. Przypomnijmy, co w pomeczowym wywiadzie Janusz Wójcik powiedział śp. redaktorowi Andrzejowi Szelągowi z TVP? Andrzej Szeląg: Czy żeby udowodnić, że jest się najlepszą drużyną w Polsce, potrzebna jest do tego jednak drobna reżyseria? Janusz Wójcik, trener Legii: Wie Pan, gdyby padła siódma i ósma bramka, ktoś powiedziałby, że Legia w tym momencie wyreżyserowała ten mecz. Natomiast były to przepiękne akcje. Poprzeczka, słupek, po przepięknym strzale i najlepsi bramkarze nie mieliby tu nic do powiedzenia. Reżyseria? Wie Pan, w każdej lidze jakaś reżyseria musi być, natomiast sądzę, że Legii nie sprzyjała ta reżyseria. Byliśmy zespołem, który musiał przez cały mecz walczyć z trudnościami.