"Sytuacja wygląda dużo bardziej optymistycznie niż wiosną. 75 procent agencji antydopingowych wróciło do pełni sił. W Europie we wrześniu pobrano tyle samo próbek, co we wrześniu ubiegłego roku. Globalnie natomiast przeprowadzono ok. 70 procent kontroli, tego co we wrześniu 2019. Te liczby cały czas rosną. Najważniejsze jest to, że kontrole poza zawodami są już niemal na tym samym poziomie, co rok temu" - powiedział Bańka podczas wideokonferencji. Wielu sportowców wyrażało obawy, że pandemia może ułatwić tym nieuczciwym stosowanie dopingu. Obecnie wielu już intensywnie przygotowuje się do przyszłorocznych letnich igrzysk w Tokio. "Trzeba też pamiętać, że kontrole to nie jedyna broń. Mamy śledztwa, analizę paszportów biologicznych, a także możliwość długiego przetrzymywania próbek i później kolejnego ich badania" - zwrócił uwagę szef WADA. "Moim zdaniem nikt oszustem nie staje się z dnia na dzień. To jest pewien proces mentalny. Może ci, którzy oszukiwali, przez pandemię poczuli się pewniej, ale wierzę głęboko, że ci czyści, nie zaczęli stosować dopingu tylko z powodu pojawienia się koronawirusa" - dodał Bańka. Kluczowym wydarzeniem spodziewanym do końca roku będzie orzeczenie Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w sprawie odwołania Rosji od czteroletniego zakazu startu w największych imprezach sportowców w barwach tego kraju. Blisko rok temu nałożyła go WADA w efekcie skandalu dopingowego w Rosji. W listopadzie przed CAS w Lozannie odbyły się wysłuchania stron. Ponieważ nie miały one charakteru publicznego, o co WADA wnioskowała, Bańka nie mógł w szczegółach do nich się odnieść. "Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, w jaki sposób nasi prawnicy przedstawili całą sprawę, zaprezentowali dowody, merytoryczne uzasadnienie konsekwencji. To czy one zostaną w pełni utrzymane zależy teraz już tylko od trzech sędziów CAS. To oni orzekną o finalnym wymiarze tej kary. Mamy nadzieję, że ich decyzja będzie klarowna i nie będzie dawała pola do interpretacji" - powiedział.