Wisła testowała ostatnio wielu bramkarzy, zrezygnowała m. in. z pozyskania reprezentanta Finlandii, Henri'ego Silanpyy. - To prawda, że Fin niewiele miał czasu, by się nam pokazać. Takie decyzje zostały podjęte, a nie inne, aczkolwiek ja uważam, że to jest dobry golkiper, przez 10 lat bronił w pierwszej lidze, cały czas gra w pierwszym składzie. Broni w reprezentacji Finlandii. Choć trzeba powiedzieć, że nie był to pewniak na pierwszego bramkarza. Jednak to, że spędził tyle godzin w podróży, niewiele spał i od razu wyszedł na boisko, też musiało mieć wpływ na jego postawę w tym sparingu. - Oczywiście, to wszystko również miało wpływ na to, że puścił dwie troszkę "dziwne" bramki. Zrezygnowaliśmy z niego, stało się, jak się stało. Zobaczymy czy zrobiliśmy dobrze, czy źle. Lepsze wrażenie zrobił Australijczyk Jess Vanstrattan. Czy jest jeszcze szansa, że problem z jego klubową przynależnością się rozwiąże i ten bramkarz jeszcze trafi do Wisły? - To wszystko zależy od dyrektora sportowego. Od finansów klubu, takich spraw. Jak to możliwe, że 27-letni golkiper ma na swoim koncie tak niewiele występów w pierwszym składzie swoich zespołów? - Też mnie to dziwi. Nie jest bardziej ryzykowne decydowanie się na takiego bramkarza? - Zgadza się, według mnie to większe ryzyko. Możliwe jednak, że cała sytuacja skończy się tak, że Ilie Cebanu zostanie drugim bramkarzem Białej Gwiazdy. Przed Mołdawianinem otwiera się teraz wyjątkowa szansa. - Takie jest życie, tak się właśnie wskakuje do bramki. Ktoś ma kontuzję, ktoś gra słabiej, trzeba wykorzystywać takie szanse. Cebanu ostatnio żalił się w jednym z wywiadów, że tak naprawdę nie wie, co ma poprawić, by trenerzy zaczęli na niego stawiać. Nie wie, co robi źle, bo nikt mu tego nie mówi. - Bzdura, mówimy mu, co robi źle. Ja mu to mówię codziennie. Gorzej gra nogami, nie ma ogrania, musi przede wszystkim zwrócić uwagę na szybkość reakcji, tego typu rzeczy. Wiele elementów musi poprawić. Poruszanie się w bramce, na przykład. On zrobił jednak kolosalne postępy od czasu, jak przyszedł do Wisły. To jest bardzo ambitny chłopak, jego rozwój idzie w dobrym kierunku. Nie wydaje mi się, by już teraz był konkurentem dla Mariusza Pawełka, aczkolwiek przyszłość pokaże, czy dojdzie do takiego poziomu i czy będzie grał w pierwszej drużynie. Trener Maciej Skorża podkreślał ostatnio, że największym problemem Mariusza jest brak koncentracji. - Tak, Mariusz jest troszeczkę nadpobudliwy, jest za bardzo nerwowy. Za bardzo chce, potrzeba mu więcej spokoju w grze. Ale to już wynika z jego charakteru. A może potrzebne są jakieś nowatorskie sposoby pracy nad koncentracją tego piłkarza? Na walory bramkarza składa się nie tylko rzemiosło, ale też psychika. - Tak, tyle, że to już jest zadanie dla psychologa. Być może Mariuszowi przydałby się psycholog. To jest oczywiście do zrobienia. Będzie próbował pewnie wszystkiego, by osiągnąć taki poziom, na jakim mu zależy. Od kogo może wyjść taka inicjatywa? Od trenera Skorży? Od Pana? - Od każdego. Od samego zawodnika również. Myślimy o tym. On sam chyba chce się na to zdecydować. Pamiętam przypadek Artura Boruca, który też był u psychologa, konsultował się z nim i to mu pomogło, wyszło mu na dobre. Rozmawiała: Justyna Krupa