Po ośmiu seriach spotkań Besiktas z dorobkiem dwóch wygranych zajmuje ostatnie miejsce w grupie A. Słaby bilans gospodyń i brak szans na awans do fazy play-off nie powinien jednak uśpić czujności krakowianek. Koszykarki Besiktasu pokazały do tej pory bowiem dwa oblicza. Nieco przestraszonej drużyny, która na wyjazdach nie wygrała żadnego z czterech spotkań, i ekipy, która we własnej hali może bić się jak równy z równym z każdym rywalem w grupie. W Stambule Besiktas pokonał MiZo Pecs (84:82) i Nadieżdę Orenburg (89:81), a także nieznacznie poległ w konfrontacji z Halconem Avenida Salamanka (61:67) i Bourges Basket (56:60). Co ciekawe na żadnym z tych spotkań nie było wielkich tłumów. Największa grupa kibiców (800) dopingowała zespół w meczu z Bourges. W pierwszym spotkaniu rozegranym 5 listopada w Krakowie podopieczne Wojciecha Downar-Zapolskiego rozbiły Turczynki 75:45. Trener wiślaczek nie chcę rozpamiętywać jednak tamtej wygranej. - Tamto zwycięstwo nie może nas uśpić. Musimy grać swoją koszykówkę od samego początku - zaznacza. Największą gwiazdą Besiktasu jest 22-letnia środkowa Laura Harper. Pochodząca z Filadelfii zawodniczka w ośmiu rozegranych spotkaniach notowała przeciętnie po 17,8 punktu i 10,8 zbiórki. Pod względem zebranych piłek w całej Eurolidze ustępuje jedynie Crystal Langhorne z TEO Wilno (11,4). Bardzo ważnym ogniwem Besiktasu jest także reprezentantka Izraela Shay Doron. Zawodniczka ta z powodów zdrowotnych nie wystąpiła w spotkaniu w Krakowie. Średnio zdobywa po blisko 15 punktów na mecz, a w konfrontacji z Bourges zagrała jak z nut, notując aż 30 "oczek". Ze względu na wyrównany poziom w grupie wiślaczki wciąż mają szansę na zajęcie wyższej lokaty (na razie są na trzecim miejscu). Równolegle toczyć się będzie pojedynek wyprzedzających Wisłę Can-Pack Bourges i Halconu, a na koniec fazy grupowej krakowianki zagrają z Hiszpankami w Salamance.