Komu tytuł? Zdaniem byłego reprezentacyjnego obrońcy mistrzem Polski zostanie krakowska Wisła. Podopieczni Macieja Skorży mają stosunkowo najłatwiejszą drogę do tytułu, tym bardziej, że nad ścigającymi ją Lechem i Legią mają punkt przewagi. - Wisła ma wszystko w swoich rękach, a właściwie nogach. To ona jest największym faworytem do mistrzostwa, choć po tej kolejce będzie można powiedzieć o wiele więcej. Moim zdaniem w Gdańsku Wisła pokona Lechię, nawet pomimo braku w składzie Rafała Boguskiego. I to będzie dla krakowian najważniejszy mecz sezonu. Potem przy Reymonta Wisła niesiona dopingiem wygra ze Śląskiem i zapewni sobie tytuł - przewiduje Rząsa. Legii i Lechowi nie daje szans na prześcignięcie krakowskiej drużyny. Obie drużyny nie mają łatwego terminarza, do tego muszą liczyć na potknięcie wiślaków. - Lech ma trudny wyjazd do Warszawy, gdzie zagra z Polonią. "Czarne Koszule" nadal liczą na miejsce premiowane występem w pucharach, ale uważam "Kolejorz" powinien wygrać przy Konwiktorskiej. Legia? Sądzę, że we Wrocławiu tylko zremisuje ze Śląskiem, co spowoduje że na koniec zajmie trzecie miejsce - typuje były piłkarz Feyenoordu i Partizana Belgrad. Co jego zdaniem przemawia za Wisłą w dwóch decydujących kolejkach? Ogranie i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. - Wisła nie da sobie wyrwać mistrzostwa. Jest otrzaskana w bojach i nie po raz pierwszy gra o mistrzostwo pod dużą presją. Poradzą sobie, bo mają też duże doświadczenie. Jeśli tytułu nie zdobędzie Lech, będzie to znaczyło, że tytuł przegrał remisami u siebie. Pojedynki z ŁKS i Ruchem były tymi kluczowymi meczami. Zaś Legia zaprzepaściła szanse na tytuł po porażce w szlagierze wiosny z Wisłą. Wcześniej po średniej końcówce "zaskoczyli" i grali naprawdę dobrze - uważa Rząsa. Komu spadek? Mówiąc o dole ligowej tabeli Tomasz Rząsa wyraźnie się ożywia. Wszak o pozostanie w ekstraklasie walczy klub, który go wychował - Cracovia, która w sobotę o 17:00 podejmować będzie Górnika Zabrze. - Nie da się ukryć, że jestem kibicem Cracovii. Komentuję ostatnio jej mecze i sporo mogę powiedzieć o grze "Pasów" - przyznaje. - Mówiąc o spadku o wiele trudniej dywagować. Jest bardzo dużo kombinacji. Ale zakładam, że Lechia nie sprosta walczącej o mistrzostwo Wiśle, a Arka przegra z silnym GKS Bełchatów. Zresztą dla Arki będzie to prawdziwy mecz ostatniej szansy - podkreśla zdobywca Pucharu UEFA. Spotkaniu Cracovii z Górnikiem poświęca nieco więcej uwagi. - Będę na tym meczu w roli komentatora telewizyjnego. Nie ma co ukrywać, że zwycięzca tego meczu uczyni milowy krok w walce o utrzymanie, a przegrany praktycznie spada. Cracovia gra u siebie, a jak na drużynę z dołu tabeli mecze na własnym boisku wykorzystuje niemal perfekcyjnie (4 wygrane, 2 remisy). Do tego na mecz z Górnikiem wraca Bartosz Ślusarski, który na pewno bardzo się przyda. Jego powrót i doping publiczności, bo liczę na magię małego stadionu Cracovii, sprawi że to krakowianie zdobędą w tym meczu trzy punkty. Znamienne jest, że zabrzanie słabiej spisują się na wyjazdach, a jak już powiedziałem "Pasy" grają dobrze u siebie - przewiduje Rząsa. Znajduje też chwilę na pochwały dla szkoleniowca Cracovii, Artura Płatka, który zdołał poprawić grę drużyny oraz klimat wokół niej stosując swoje autorskie metody integracyjne (zgrupowania w Zakopanem, spotkania z żonami piłkarzy, wspólne obiady z prezesem klubu). - W tym momencie tylko radykalne środki mogą scalić zespół. Nie ma możliwości poprawienia szybkości, wydolności, czy sprawdzenia nowych ustawień na boisku. Drużyna całą wiosnę gra pod presją, więc takie inicjatywy mogą sprawić, że w Cracovii narodzi się kolektyw. Poprawę widać gołym okiem, bo po meczu w Bytomiu, gdzie krakowianie byli rozbici i nie potrafili wygrać z grającą w osłabieniu Polonią przyszedł mecz z Bełchatowem. Wtedy sami byli osłabieni i dzielnie się wybronili - podkreśla. Jak końcówkę tabeli widzi nasz ekspert? Ostatnie, 16. miejsce rezerwuje dla Arki Gdynia. Tuż przed nią plasuje drużynę Górnika Zabrze, zaś miejsce barażowe dzieli między Lechię i Piasta Gliwice. A Cracovię w swojej tabeli lokuje na 13. miejscu. Tym razem nie pechowym, lecz raczej wymarzonym dla ekipy ze stadionu przy ul. Kałuży.