"Podejrzewam, że odnowiła mi się kontuzja, której nabawiłem się w czerwcu na treningu na wodzie. Mieliśmy awarię łodzi i ja zatrzymałem na plecach cały jej impet. Wtedy coś mi strzeliło i widocznie ta dolegliwość do końca nie została wyleczona" - wyjaśnił Korol. Czterokrotny olimpijczyk ponownie poczuł ból pleców po powrocie z kondycyjnego zgrupowania kadry w Zakopanem. "Podczas pobytu w Tatrach czułem się znakomicie. Zajęcia fizyczne sprawiały mi wielką przyjemność, byłem naprawdę w bardzo dobrej dyspozycji. Na drugi dzień po powrocie z gór zeszliśmy w Gdańsku na wodę i ponownie poczułem ból w okolicach lędźwi. Myślałem, że może być on efektem zmiany treningu i męczącej podróży. Miałem nadzieję, że rano wstanę w pełni sił; tymczasem ta przypadłość nie ustępowała" - dodał. 37-letni wioślarz przeszedł badania rezonansem magnetycznym. "Okazało się, że mam dyskopatię na dwóch poziomach oraz nadwyrężone więzadło krzyżowo-biodrowe. Zaaplikowano mi serię trzech sterydowych zastrzyków, z których dwa już wziąłem. Niestety, wielkiej poprawy nie ma, bo przynoszą one ulgę najwyżej na półtora dnia. W czwartek wyjeżdżam natomiast na rehabilitację do Warszawy" - powiedział mistrz olimpijski z Pekinu i czterokrotny mistrz świata. Pomimo kontuzji Korol pojechał z kolegami z osady na zgrupowanie do Wałcza. "Próbowałem nawet zejść na wodę, ale ból nie dawał o sobie zapomnieć. Nie ma jakiejś tragedii, ale plecy bolą mnie nawet wtedy, kiedy chodzę. Podczas wiosłowania ten odcinek kręgosłupa odgrywa newralgiczną rolę. Właśnie on poddawany jest największym obciążeniom. Nawet radykalna kuracja nie ma w moim przypadku sensu. Chłopacy są w pełnym treningu, a wyjazd na Słowenię jest już za dwa tygodnie. Nie wiadomo, czy zdołałbym nadrobić te zaległości; poza tym uraz w każdej chwili może mi się odnowić. Nawet w trakcie zawodów" - ocenił. Mistrzostwa świata w Bled są jednocześnie eliminacją do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie. Zamiast Korola szlakowym czwórki podwójnej będzie jego klubowy kolega Piotr Licznerski. "Z jednej strony jestem podłamany, ale z drugiej dobrej myśli. Kwalifikację do igrzysk zapewni miejsce w czołowej jedenastce, zatem ze zrealizowaniem tego zadania nie powinno być problemu. Jestem pewien, że koledzy poradzą sobie beze mnie" - zaznaczył Korol.