Obecność kilkudziesięciu fanów na trybunach stadionu w Bad Waltersdorf mobilizująco podziałała na zawodników, którzy wciąż wierzą w awans do ćwierćfinałów mistrzostw Europy. - Wierzymy, że wyjedziemy z grupy. Jest jeszcze szansa i spróbujemy ją wykorzystać. Problemy ze składem Chorwatów nie interesują nas, liczą się tylko trzy punkty dla Polski. Obecność kibiców nam pomaga, gramy przecież też dla nich - powiedział po sobotnich zajęciach pomocnik Jacek Krzynówek. Wzorem chorwackiego trenera Slavena Bilicia, również Beenhakker przystał na prośby fanów drużyny narodowej i zezwolił, aby zasiedli na trybunach. - To świetna decyzja, bo ja, jako piłkarz, mogę się czegoś nowego nauczyć podpatrując kadrowiczów - mówił pochodzący z Zielonej Góry Gerard Nogajczyk, który występuje w czwartoligowym MKS Nowe Miasteczko. Kibice bez problemu dostali się na stadion, natomiast kłopoty ze sforsowaniem ogrodzenia w postaci kilku ochroniarzy mieli słynni przed laty piłkarze Włodzimierz Smolarek i Grzegorz Lato. Pomogła dopiero interwencja prezesa PZPN Michała Listkiewicza, który wyjaśnił Austriakom, kim są "nieznani panowie". Najliczniejszą grupę stanowili sympatycy futbolu z województwa lubuskiego. Na ogromnym transparencie, który ze sobą przywieźli, znalazło się zdjęcie Łukasza Garguły i napis "Zawsze z Wami". Wśród fanów był kuzyn reprezentacyjnego piłkarza, który karierę zaczynał w klubie Piast Iłowa Żagańska (Liga Okręgowa). Podczas zajęć Beenhakker wyraźnie oszczędzał podopiecznych. Długo rywalizowali w... siatkonogę. Z zespołem trenował bramkarz Artur Boruc, który piątek spędził w Warszawie, gdzie odwiedził żonę Katarzynę i nowonarodzonego syna Aleksa. Z kolei Łukasz Piszczek, który kilka dni temu skręcił staw skokowy prawej nogi, jedynie biegał. Wśród ćwiczących nie było tylko innego kontuzjowanego zawodnika - Macieja Żurawskiego. - To był drugi rozruch, aby dojść do siebie po spotkaniu z Austrią. Trochę niepokoję się, że Chorwaci wystąpią w mocno zmienionym składzie, gdyż rezerwowi będą chcieli jeszcze bardziej się pokazać - przyznał Dariusz Dudka. - Aby myśleć o wygranej, z każdego zawodnika musi wyjść ambicja - stwierdził Michał Żewłakow, zaś Łukasz Fabiański dodał: - Do Klagenfurtu pojedziemy z nadzieją na odniesienie historycznego zwycięstwa w Euro. Z nastrojem wśród polskich piłkarzy wcale nie jest najgorzej. Kiedy Beenhakker rozmawiał z zagranicznymi dziennikarzami, do samochodu należącego do sztabu kadry wsiadł Żewłakow i podjechał kilkanaście metrów. - Panie trenerze, musimy już odjeżdżać - śmiał się obrońca Olympiakosu Pireus. - A czy mogę odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie? A w ogóle posiadasz prawo jazdy? - także selekcjoner był w świetnym humorze. Mecz Polska - Chorwacja odbędzie się w poniedziałek, 16 czerwca, o godz. 20.45.