Bez względu na to ile prawdy jest doniesieniach, że Jose Mourinho chciałby mieć w Realu Khedirę, Schweinsteigera i Oezila, znaczący jest już sam fakt, iż hiszpańską prasę ekscytują te nazwiska. Reprezentacja Niemiec zdobyła w RPA brązowy medal, być może nie mniej znaczącym jej sukcesem był sposób gry, który wylansował kilku młodych graczy, kilku starszym przywracając stracony prestiż. Nacja cierpiąca przez lata na niedobór gwiazd - dziś wreszcie może czuć się doceniona. Postawa drużyny Joachima Löwa w afrykańskich mistrzostwach to twardy argument przeciw teoriom, że w futbolu liczą się wyłącznie zwycięstwa i trofea. Manchester City zapłacił 12,5 mln euro HSV za 22-letniego obrońcę Jerome Boatenga, Manchester United nasilił starania o Phillipa Lahma. Obrońca Bayernu rozegrał w kadrze 71 meczów i choć jest w niej jednym z najstarszych, wciąż jednak nie skończył 27. roku życia. Lahm grał już na Euro 2004, gdzie drużyna wicemistrzów świata odpadła w fazie grupowej po kompromitującej porażce z rezerwami Czech 1-2. To właśnie wtedy Niemcy zdali sobie sprawę jak cierpi ich siermiężny futbol pozbawiony polotu i indywidualności. W tamtym historycznym meczu (23 czerwca 2004), po którym do dymisji podał się Rudi Voeller, wystąpili jednak Friedrich, Lahm, Schweinsteiger, Klose, Ballack, a Lucas Podolski zaliczył debiut przekreślający szanse, by nakłonić go do gry dla Polski. 1 sierpnia Bastian Schweinsteiger kończy 26 lat, w reprezentacji Niemiec rozegrał już 81 spotkań. Dopiero w RPA, na pozycji defensywnego pomocnika, osiągnął pełny rozkwit talentu. Najważniejsza część kariery wciąż jednak przed nim. Zdaniem hiszpańskiej prasy mógłby ją spędzić u boku Jose Mourinho. Problemem będzie Bayern, który ma argumenty, by nie oddać tak kluczowego zawodnika. To samo dotyczy Lahma, a ponad wszystko 21-letniego Thomasa Mullera. Zaledwie 12 miesięcy temu król strzelców turnieju w RPA grał w rezerwach, dziś jest mistrzem Niemiec, zdobywcą Pucharu, finalistą Champions League i brązowym medalistą mistrzostw świata. Najgorętsze niemieckie nazwiska na rynku transferowym to więc 23-letni Sami Khedira (VfB Stuttgart) i 22-letni Mesut Oezil (Werder Brema). O obu zabiega Real, w walkę o tego drugiego - zdaniem prasy z Katalonii - włączyła się także Barcelona. Gdyby nie udał się transfer Cesca Fabregasa aż 67 proc czytelników "El Mundo Deportivo" chciałoby w Barcy rozgrywającego Werderu. A przecież zaledwie dwa miesiące temu wyglądało na to, że Niemcy tracą swoją jedyną światową gwiazdę. 17 maja, w finale Pucharu Anglii reprezentant Ghany Kevin-Prince Boateng (brat Jerome) brutalnie sfaulował Michaela Ballacka. Joachim Loew był załamany, gdy dowiedział się, że lider drużyny nie będzie w stanie pojechać na mistrzostwa. Potem okazało się, że Chelsea nie chce przedłużyć kontraktu 33-letniego pomocnika? Niemcy zostali na mistrzostwa bez gwiazd. I jak zwykle sobie poradzili, tym razem w bardzo efektowny sposób. Zwycięstwa z Australią 4-0, a szczególnie 4-1 nad Anglią i 4-0 nad Argentyną zwróciły oczy świata na piłkarzy Löwa. Nie tylko tych nowych: jak Oezil, Khedira, Muller, czy Boateng, nie tylko takich jak Lahm i Schweinsteiger, uznawanych za solidnych, ale niezdolnych do najwyższych wzlotów, ale nawet takich jak Klose i Podolski, których zawodowa pozycja w ostatnim czasie poważnie podupadła. Niemcy zdają się dziś mieć więcej gwiazd niż Brazylia. Inna sprawa, że największa światowa "kopalnia talentów" dawno nie cierpiała na taką posuchę - szczególnie, jeśli chodzi o graczy ofensywnych. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1924872" target="_blank">Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego</a>