Amerykański pływak Michael Phelps jest od środy najwybitniejszym olimpijczykiem wszech czasów. Przed południem dwukrotnie stanął na najwyższym stopniu podium, a w sumie, w Atenach i w Pekinie, wywalczył 11 złotych medali olimpijskich. Phelps wyprzedził legendy sportu: fińskiego biegacza Paavo Nurmiego, radziecką gimnastyczkę Larysę Łatyninę oraz swoich rodaków - lekkoatletę Carla Lewisa i pływaka Marka Spitza. Wszyscy zdobyli po dziewięć złotych medali. To zapewne nie koniec serii zwycięstw Phelpsa, który wyznaczył sobie bardziej ambitny cel: zdobyć w Pekinie osiem złotych medali i poprawić rekord Spitza, który w igrzyskach w Monachium w 1972 roku triumfował siedmiokrotnie. 23-letni pływak z Baltimore na razie realizuje swój plan bez potknięć. W pięciu startach w "Wodnej Kostce" zwyciężył pięć razy (w tym dwukrotnie w sztafecie), a czekają go jeszcze występy w trzech konkurencjach. Sam Phelps zdobył dotąd połowę złotych krążków całej ekipy amerykańskiej. Po pięciu dniach igrzysk sportowcy USA wysunęli się na drugą pozycję w klasyfikacji medalowej, spychając z niej Koreę Południową, ale rywalizację z Chińczykami zdecydowanie przegrywają. Gospodarze igrzysk mają w dorobku już 17 złotych medali. W środowych finałach Chińczycy triumfowali w gimnastyce, podnoszeniu ciężarów, skokach do wody i strzelectwie. Euforię wywołały gimnastyczki, wygrywając po raz pierwszy w igrzyskach wielobój drużynowy. Bohaterką Chin stała się także sztangistka Liu Chunhong, która w kat. 69 kg ustanowiła trzy rekordy świata. Chińczycy nie liczą się w kolarstwie szosowym. W środę w miejscowości Juyongguan, w okolicach Wielkiego Muru, triumfowali w jeździe na czas Amerykanka Kristin Armstrong i Szwajcar Fabian Cancellara. Tylko półtorej sekundy zabrakło do brązowego medalu słynnej Francuzce Jeannie Longo, która za dwa miesiące będzie obchodzić... 50. urodziny. W szermierce triumfy odnosili Niemcy - szpadzistka Britta Heidemann i florecista Benjamin Kleibrink.