49 procent skuteczności, 17 obronionych na 35 rzutów Duńczyków, dwa karne i sześć sytuacji sam na sam z gwiazdami światowej piłki ręcznej - to jeden z najszczęśliwszych dni Marcina Wicharego. Bramkarz reprezentacji Polski i Orlen Wisły Płock miał ogromny udział w zwycięstwie nad Danią. Odbijał rzuty wielokrotnych medalistów mistrzostw świata i Europy, weterana parkietów 41-letniego Larsa Christiansena czy króla strzelców ubiegłorocznych mistrzostw świata w Szwecji Mikkela Hansena. W kadrze znalazł się dlatego, że Sławomir Szmal ma kontuzję, a na uraz narzekał też Adam Malcher. Poprzednio na wielkiej imprezie grał w 2008 roku - na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Ale nawet powoływany przez Bogdana Wentę awaryjnie, odpłacił się fantastycznie, choć na popularność u kibiców musi jeszcze popracować. Gdy w pewnym momencie po jego kolejnej fantastycznej interwencji spiker zaintonował: "Marcin...", to mniej zorientowani kibice zawołali: "Lijewski". Ale potem już było lepiej i wobec milczących duńskich fanów, słychać było głównie to, co w Płocku jest normą: "ura, ura, ura - Wichura!!!". - "Wichura" ich zniszczył. To jest masakra co on z nimi zrobił. I to z kim?! Dwa karne, sam na sam i rzuty Christiansena - chwalił kolegę Tomasz Tłuczyński. - Trzeba go chwalić, bo zagrał super i dodał nam skrzydeł - dodał polski skrzydłowy. - Marcin Wichary łapał takie piłki, że musieliśmy je skończyć - mówił Grzegorz Tkaczyk. Sam bohater meczu nie był wylewny. - Chciałbym teraz tylko odpocząć. Cieszę się, że mogłem przyczynić się do zwycięstwa. W końcówce starałem się wyczekać do ostatniej chwili z reakcją i tym razem się udało. To nie jest tak, że decyduje intuicja, zapis rzutów rywala czy tylko szczęście. Wszystko po trochu. Ważne, żeby wzór się zgadzał - śmiał się "Wichura". W drugiej rundzie Polacy zagrają z dwoma punktami. Rywalami będą zespoły z grupy B: Niemcy, Szwedzi i Macedończycy. - Wszyscy są w naszym zasięgu i wszystkie te drużyny uważają, że my jesteśmy w ich zasięgu. Ważne, żeby w każdym meczu walczyć do końca, tak jak to robiliśmy w meczu z Danią - zakończył Marcin Wichary. - Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że jeśli chcemy wygrać musimy walczyć o każdą piłkę. I tak zrobiliśmy. To chyba było widać? - pytał wybrany najlepszym zawodnikiem meczu Michał Jurecki. - Kluczem do zwycięstwa była zmiana obrony na wysuniętą. Chcieliśmy w ten sposób wyeliminować Hansena (król strzelców poprzednich mistrzostw świata w Szwecji - red.). I to się udało. Wtedy Duńczycy się pogubili i zrobili najwięcej błędów - mówił Grzegorz Tkaczyk. - Z zerowym kontem w drugiej fazie turnieju nasze szanse byłyby marne. Z dwoma punktami - może być ciekawie. Na razie wstrzymajmy się z prognozami, teraz jest dobrze i tyle. Pokazaliśmy, że jesteśmy ekipą, która walczy do końca i że pierwszy mecz Serbami był wypadkiem przy pracy - dodał polski rozgrywający. Leszek Salva, Belgrad <a href="http://ding.interia.pl/katalog/#chId583">Jeśli chcesz wszystko wiedzieć o Orłach Wenty, zapisz się do kategorii ME w Serbii na Dingu! Kliknij!</a>