- Szkoda, bo chciałem bardzo skakać - podkreślał Simmon Amman. W Tatrach duło, nad Reglami i Krokwiami też. Flagi trzepotały jak oszalałe i cały czas się zanosiło na przeniesienie konkursu. Już w serii próbnej ciągle dochodziło do przerw, bo wiatr płatał figle mocnymi podmuchami. Taki Maciej Kot musiał pięć minut czekać, aż zapali się zielone światełko, umożliwiające oddanie mu skoku. Szybowało tylko sześciu zawodników i na tym się skończyło. Serię próbną odwołano. Spiker zaprosił wszystkich na konkurs, który miał się rozpocząć o godz. 17. Ale cud się nie stał - wiatr nie ustał. W tej sytuacji dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer postanowił poczekać do godz. 17.45, ale i to nic nie dało. Oczekiwanie umilili kibicom skoczkowie, którzy wyszli przywitać się z kibicami. Przygrywała im dosyć nieszczęśliwie dobrana muzyka wobec żałoby narodowej po tragedii lotników ("Lecę bo chcę" Wilków). Ostatecznie postanowiono przenieść skoki na niedzielę. Jeszcze wcześniej wydawało się to nierealne. - Niedziela? Nie ma szans. Zagraniczne ekipy mają już zabukowane bilety lotnicze, część z nich już się przenosi do Japonii - wykluczał niedzielne skoki Adam Małysz. FIS uzyskał jednak konsensus z ekipami. Ustalono, że wszelkie koszty związane ze zmianę terminu lotów wezmą na siebie organizatorzy PŚ w Zakopanem. Zatem jeśli wiatr nie przeszkodzi, w niedzielę skoki rozpoczną się o godz. 13.45, ale bramy skoczni będą otwarte już o godz. 10. Co działo się na kilka godzin przed zawodami? Czy to z uwagi właśnie na wiatr i ryzyko odwołania zawodów, a może też z powodu niższych lotów Adama Małysza kibice masowo zaczynają sprzedawać bilety! Im bliżej skoczni, tym niższa cena. 300 m od obiektu za wejściówkę żądają 40 zł, ale tuż przed wejściem na sektory za ten sam bilet na sektor C wystarczy zapłacić 30 zł. Zatem mieszkańcy okolic Zakopanego mogą się wybrać na skoki za pół-darmo! A najgorsze jest to, że wiatr jest zmienny. Raz wieje z siłą 7 m/na sek., innym razem spada niemal do zera. Już przed południem zbyt mocne powiewy zmusiły wysłannika Interia.pl do zmiany trasy podczas treningu biegowego. Ze ścieżki Nad Reglami musieliśmy wracać do Kalatówek. Prosto spod Wielkiej Krokwi Michał Białoński, Dariusz Jaroń