"Cieszę się także ze zwycięstwa, niemniej tego wyniku, w kontekście meczu ze Słowacją na mistrzostwach świata, nie należy przeceniać. W Szwecji to będzie zupełnie inne spotkanie. Graliśmy przecież na własnym parkiecie, a poza tym rywale nie odkryli wszystkich kart. W tym meczu nie zagrali ich czołowi zawodnicy, Peter Kukucka i Daniel Valo. Z naszej strony też zastosowaliśmy małe szachy. Publiczność domagała się, abym wpuścił na parkiet Karola Bieleckiego, ale my również mieliśmy swoje założenia. Wynikały one także z tego, że zawodnicy występujący w Niemczech zawodnicy sporo grali w grudniu i są poobijani" - stwierdził Wenta. "W piątkowej konfrontacji z Czechami planuję jednak wystawić Grzegorza Tkaczyka oraz Bieleckiego. Swoją szansę powinien w bramce otrzymać ponadto Adam Malcher. Cały czas szansę wyjazdu na mistrzostwa ma 22 zawodników. Odpadł tylko kontuzjowany Krzysztof Lijewski" - dodał szkoleniowiec "Biało-czerwonych". "Dzięki temu zwycięstwu zyskaliśmy psychiczną przewagę nad Słowacją, jednak w tym meczu rywale zagrali znacznie osłabieni. Wydaje mi się, że w kolejnych spotkaniach gdyńskiego turnieju poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej. Naszym najgroźniejszym rywalem wydają się być Węgrzy" - ocenił Bartłomiej Tomczak. "To prowadzone w szybkim tempie spotkanie powinno podobać się kibicom. Zwycięstwo nad Słowacją cieszy, niemniej zdajemy sobie sprawę, że przed inauguracyjnym meczem mistrzostw świata nie możemy czuć się zbyt pewnie. Rywale nie zagrali w najsilniejszym składzie, zresztą my również nie odkryliśmy wszystkich kart. Graliśmy szerokim składem i każdy chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony" - podkreślił Artur Siódmiak.