- Przestaliśmy pierwsze 30 minut. Ja już siedzę w piłce ręcznej od 17. roku życia i marzy mi się, żeby wreszcie taką imprezę zagrać w domu. Wtedy gra się inaczej. Wtedy nawet popełnia się błędy trochę inaczej - powiedział Wenta. - Świetne zawody rozegrał Mariusz Jurkiewicz. Szarpał i w ataku i w obronie. Dużo robiliśmy zmian w pierwszej połowie, ale skuteczność bardzo szwankowała. Graliśmy zbyt prosto. W drugiej wreszcie zaczęliśmy grać to, co potrafimy. Mimo, że mecz przegrany, to za to dostarczył wiele ciekawego materiału. - Dzisiaj w drugiej połowie biegaliśmy do przodu. W meczu ze Szwecją były takie zastoje, kiedy nikt nie biegał. Skoro wytrzymaliśmy fizycznie to znaczy, że nie jest tak źle, problem tkwi gdzieś w głowach. Jutro zagrają dwa zespoły, które dzisiaj poniosły porażki. W meczu z Serbią wszystko będzie zależało od tego, kto będzie bardziej chciał, jak zadziałają głowy. - W pierwszej połowie zabrakło dyscypliny. Te rzuty oddawane z dziewięciu, dziesięciu metrów, nieprzygotowane sytuacje. Oddawaliśmy rzuty po dole, tam gdzie duński bramkarz spisuje się znakomicie. Po przerwie pokazaliśmy charakter. To co wyprawiali Mariusz Jurkiewicz, Grzesiek Tkaczyk, Bartek Jurecki, Mateusz Zaremba pokazało, że ta drużyna ma ogromny potencjał. Tylko trzeba masę sił włożyć, żeby znaleźć sobie odpowiednią pozycję, a nie oddawać rzutu z nieprzygotowanych pozycji - powiedział kapitan drużyny Sławomir Szmal. - Przegraliśmy jedną bramka, a to szczególnie boli. W pierwszej połowie nie graliśmy jako zespół, tylko zaczęliśmy rzucać piłki w kierunku bramki. Przy dobrze dysponowanej obronie i bramkarzu przeciwnika to się szybko zemściło. W drugiej części zaczęliśmy wreszcie grać tak, jak na nas przystało - powiedział Grzegorz Tkaczyk. - To jest kolejny mecz z rzędu, kiedy budzimy się w drugiej połowie. Zaczynamy do bani, dopiero lepiej gramy po przerwie, a przy takim przeciwniku jak Dania pięć bramek ciężko jest odrobić. Jednak w drugiej części pokazaliśmy niesłychany charakter - dodał Tkaczyk. Piotr Wyszomirski: - Fajnie, że dostałem szansę. Sławek chciał trochę zmiany. Dobrze, że mu pomogłem. Chciałem, żeby nie było widać zbyt dużej luki, gdy Sławek zejdzie z bramki. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu to mi się udało. Bartosz Jurecki: - Gdybyśmy to my sobie wyrobili wcześniej przewagę, to w końcówce moglibyśmy grać spokojniej. A tak cały czas goniliśmy, mieliśmy ich praktycznie na widelcu... Nie mamy się co rozczulać, czy sędziowie zawinili czy nie. Musimy patrzeć bardziej na swoje błędy i je korygować, żeby w przyszłości było ich jak najmniej. Była walka do ostatniej sekundy. Do końca wierzyliśmy w uratowanie choć jednego punktu. Z Malmoe Cezary Osmycki