"Wciąż doskonale pamiętam tę sytuację. Byłem cały czas przytomny. Choć ból był wręcz nie do opisania. Od razu podali mi silne leki przeciwbólowe i przewieźli do szpitala. Tam przeszedłem łącznie cztery operacje. Najgorzej było po czwartej. Żona mówiła, że z bólu aż gryzłem poduszkę. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem" - wspomina Wasilewski. Wspomina też, że w szpitalu odwiedził go reprezentujący PZPN, Zdzisław Kręcina. Przekazał numer telefonu do Grzegorza Lato i zainstalował telewizor, na którym "Wasyl" mógł oglądać mecze reprezentacji Polski. O dymisji Leo Beenhakkera obrońca Anderlechtu mówić jednak nie chce. Tak samo milknie, gdy pytany jest o Axla Witsela, sprawcę jego kontuzji. "Zrobię wszystko, aby wrócić do dawnej dyspozycji" - podkreśla tylko. Jak podają belgijskie media, na piątek zaplanowana była konferencja prasowa Anderlechtu z udziałem polskiego piłkarza. Klub jednak odwołał ją w obawie o zdrowie swojego zawodnika. O terminie ewentualnego spotkania Wasilewskiego z dziennikarzami zdecydować mają lekarze. CZYTAJ TEŻ: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news/michal-zewlakow-zagra-przeciw-axlowi-witselowi,1368826">Oprawca Wasilewskiego zmierzy się z Polakiem</a>