<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-1-liga,cid,696,sort,I">Sprawdź tabele, wyniki, terminarz, strzelców bramek i składy 1. ligi</a> ŁKS do dzisiaj nie przegrał meczu. Klub, który w poprzednich latach bliski był finansowej zapaści, w tym roku za sprawą Marcina Gortata stał się wreszcie tworem stabilnym. A po pozyskaniu z Legii Warszawa trzech graczy (Marcina Mięciela, Jakuba Koseckiego i Marcina Smolińskiego) - także mocny sportowo. Przeciwko ŁKS zagrali piłkarze Warty, którzy w swoim składzie mają też graczy doświadczonych (Piotr Reiss, Zbigniew Zakrzewski), ale wielkie problemy finansowe. Na ostatni mecz do Katowic piłkarze jechali prywatnymi samochodami osobowymi i później przez całą pierwszą połowę rozprostowywali kości. Tymczasem na piękniejącym Stadionie Miejskim w Poznaniu ŁKS został dotkliwie pobity, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Po pierwszej połowie łodzianie prowadzili z Wartą 1-0, a mogli znacznie wyżej. Nie wykorzystali bowiem świetnych sytuacji, które sami sobie stworzyli. W pudłowaniu przewodził Mięciel, który raz próbował zdobyć gola przewrotką, a stał przed niemal pustą bramką. - Nie trzeba szukać efektownych zagrań, czasem wystarczy kopnąć ze szpica, byle wpadło - złościł się na swojego zawodnika trener Pyrdoł. Gola ŁKS zdobył po katastrofalnym błędzie Warty. Bramkarz poznaniaków Łukasz Radliński krzyknął do Łukasza Jasińskiego: - Zostaw. Ten jednak lekko podbił piłkę, prosto do Krzysztofa Mączyńskiego. Piłkarz ŁKS kopnął futbolówkę do pustej bramki. W drugiej połowie role się odwróciły, a kluczowe było trafienie młodego Macieja Wichtowskiego już w 47. minucie. Obrońca poznaniaków uderzył piłkę głową tuż przy słupku - po dośrodkowaniu zawodowego strażaka Pawła Iwanickiego. Iwanicki na treningi przychodzi wtedy, gdy nie ma akurat dyżuru w straży, ale w piłkę grać potrafi. W 55. minucie biegł na bramkę ŁKS od połowy boiska, minął Mariusza Mowlika i pokonał Bogusława Wyparłę. Obie drużyny miały kolejne sytuacje, na Stadionie Miejskim w Poznaniu kibice oglądali ładne widowisko - takiego nie było ostatnio nawet wtedy, gdy grał Lech. W końcówce meczu ŁKS pogrążyli dwaj doświadczeni gracze Warty - najpierw Zbigniew Zakrzewski, który ograł Piotra Klepczarka i strzelił obok Wyparły. Później zaś Piotr Reiss - jak zwykle świetnie wykonujący rzuty wolne. Dokładnie tak jak rok temu w meczu z ŁKS zaskoczył Wyparłę uderzeniem w ten sam róg bramki. - Mogą nic nie grać, a i tak będą strzelać bramki wtedy kiedy chcą - stwierdził tylko Pyrdoł. - W drugiej połowie mecz nam się ułożył, a zawodnicy wreszcie schodzili z boiska wyczerpani. W pierwszej połowie ŁKS wykorzystał nasz błąd, w drugiej my wykorzystaliśmy jego błędy - podsumował trener Warty Marek Czerniawski. Warta Poznań - ŁKS Łódź 4-1 (0-1) 0-1 Krzysztof Mączyński (21. minuta), 1-1 Maciej Wichtowski (47. minuta), 2-1 Paweł Iwanicki (55. minuta), 3-1 Zbigniew Zakrzewski (84. minuta), 4-1 Piotr Reiss (87. minuta, z rzutu wolnego) Warta: Radliński - Zawadzki (46. Ngamayama), Wichtowski, Jasiński, Kosznik - Magdziarz, Szałas (74. Miklosik), Wojciechowski (64. Laskowski), Iwanicki - Zakrzewski, Reiss. ŁKS: Wyparło - Klepczarek, Mowlik (77. Kujawa), Adamski, Woźniczka ŻK - Kosecki, Kłus, Obem (59. Romańczuk), Mączyński, Smoliński - Mięciel. Podbeskidzie Bielsko-Biała - Odra Wodzisław 1-0 (1-0) Bramki: 1-0 Maciej Rogalski (31). Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Dariusz Łatka, Robert Demjan. Odra Wodzisław: Mateusz Słodowy, Jacek Kuranty, Mateusz Szałek. Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec). Widzów ok. 3˙000. Piast Gliwice - KSZO Ostrowiec 0-0 Żółta kartka - KSZO Ostrowiec: Rafał Lasocki. Sędzia: Marek Karkut (Warszawa). Widzów 2˙500. 10 minut przed końcem meczu za dyskusje z sędzią na trybuny odesłany został trener gospodarzy Marcin Brosz.