"Wandzi", który ostatnio pokonał jednego z najlepszych zawodników w tenisie stołowym na świecie Władimira Samsonowa, stanowi dzisiaj o sile polskiej drużyny sensacyjnie prowadzącej w grupie D Ligi Mistrzów. Wynik ten dla polskiego sportu jest spektakularnym sukcesem. Sukcesem tak potrzebnym dla polskiego tenisa. Wang nie miał lekko. Jego pech polegał na tym, że urodził się jako drugie dziecko w chińskiej rodzinie państwa Zeng Yi. W związku z regulacjami prawnymi ograniczającymi wyż demograficzny w Chinach, które zabraniają posiadania więcej niż jednego potomka rodzina "Wandziego" - po jego narodzinach - przeżyła chwile grozy. Ojciec został wyrzucony z pracy, natomiast matce zredukowano pobory o 20 proc. Jednocześnie państwo Zeng Yi byli piętnowani i zastraszani przez władze. Mieszkali wówczas w domku o powierzchni 12 m kwadratowych. Cud jednak sprawił, że mimo wielkich problemów i katastrofalnej sytuacji materialnej udało się rodzinie przetrwać, a syn wyrasta na gwiazdę formatu światowego i to jako zawodnik z polskim paszportem. Wbrew chińskiemu prawu, wszystkim kontuzjom, wbrew lekarzom, którzy zakazali uprawiania sportu z powodu zaburzeń w pracy serca, na przekór wszelkim przeciwnościom losu "Wandzi" nie poddał się i dopiął swego celu. Nikt i nic go nie powstrzymało sukcesem i - jak obiecuje - nie powstrzyma przed wygraniem Ligi Mistrzów. Warto zaznaczyć, iż "Wandzi" świetnie mówi po polsku, ma żonę Polkę i trzymiesięczną córkę Sarę. Pięknie śpiewa i gra na gitarze, wspaniale gotuje! Jak mówi wszystko co najlepsze zawdzięcza Polsce i to marzenie dotyczące Ligi Mistrzów chce dedykować naszemu krajowi. Jednak nie zdradza swoich korzeni i pamięta o rodzicach, którzy poświęcali się, aby mógł dzisiaj być tym kim jest. Nieprawdopodobna linia życia jaką kroczy polski Chińczyk każe sądzić, że czekają nas wspólnie z "Wandzim" wielkie emocje, czy będą z happy endem przekonamy się już wkrótce! Pierwszy mecz Ligi Mistrzów odbędzie się 9 listopada w Grodzisku Mazowieckim, przeciwnikiem będzie zespół z Francji - Levallois.