- Utworzenie POLADA to pierwszy krok na drodze do nowoczesnego, wiarygodnego, ale i uznawanego na arenie międzynarodowej systemu antydopingowego w naszym kraju. W 2016 roku rozpoczęliśmy marsz w zakresie legislacji, zmieniliśmy ustawę o sporcie. Sytuacja była trudna, bo nasze przepisy nie spełniały międzynarodowych norm, naszemu laboratorium groziła utrata akredytacji. Koordynowaliśmy projekt razem z WADA. To rozwiązanie na miarę najwyższych światowych standardów, będziemy wyznaczać trendy w światowej walce z dopingiem - mówi Bańka. Odpowiedzialny za Agencję będzie Michał Rynkowski, który wcześniej był przewodniczącym Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie. - System antydopingowy działa od 1988 roku, mamy mocne tradycje na tym polu. Rola nowej instytucji się nie zmieniła, będziemy stali na straży zdrowej rywalizacji sportowej i bezwzględnie eliminować osoby, które będą stosowały doping. Planujemy złożone kontrole antydopingowe już podczas zaplanowanych na wrzesień World Games we Wrocławiu. Pobierzemy ponad 380 próbek, zaangażowane w to będzie 140 osób. Badania będą dużo bardziej intensywne. W tym roku planujemy sprawdzenie 3600 próbek, w przyszłym 4000. Do 2020 chcemy badać 4500 sportowców - wylicza Rynkowski. Nowym rozwiązaniem będzie także pion śledczy. - To niezwykle ważne w walce z dopingiem. Dobrym przykładem jest tutaj Lance Armstrong, którego nigdy nie przyłapano na stosowaniu dopingu, a jednak został zdyskwalifikowany - dodaje Rynkowski. Agencja zyskała szereg uprawnień, którymi nie dysponowała jej poprzedniczka. Dotyczą one w szczególności tzw. współpracy śledczej z policją, prokuraturami, służbą celno-skarbową, żandarmerią wojskową czy strażą graniczną. - Polegają one - ogólnie rzecz biorąc - na ustalaniu zaangażowania konkretnej osoby, w tym również zawodnika, w doping, na podstawie dowodów poszlakowych, bez konieczności wykrycia w organizmie substancji zabronionej lub stosowania metody zabronionej - uzupełnia Bańka. Tym samym Polska wchodzi do światowej elity walki z nielegalnym wspomaganiem przez sportowców. Przepisy, które właśnie weszły w życie są obok niemieckich najbardziej restrykcyjne w Europie. - Inne kraje już patrzą na nas z uznaniem. O pomoc we wdrożeniu podobnych rozwiązań zwróciły się do nas Ukraina i Gruzja - chwali się na koniec Rafał Piechota z ministerstwa sportu. Krzysztof Oliwa